fbpx
Kolejny dzień protestów przeciwko nieuczciwym wyborom prezydenckim na Białorusi. Mińsk, 30 sierpnia 2020 r. fot. AP/East News
Justyna Prus listopad 2020

Trzy światy białoruskiej rewolucji

9 sierpnia na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, które duża część społeczeństwa uznała za sfałszowane. Po największych w historii kraju protestach Białorusini przekonują, że ich ojczyzna nie będzie już taka jak wcześniej.

Artykuł z numeru

Kościół bez Jezusa?

Najważniejszą przyczyną trwającego w kraju kryzysu politycznego jest brak gotowości władz do uznania prawa głosu swoich oponentów, ignorowanie i bagatelizowanie ich żądań. Rządzący pozostają głusi na apele świata zachodniego i podejmowane przez niego próby mediacji. W dużej mierze umożliwia to wsparcie okazywane Białorusi przez Moskwę.

Tygodnie kryzysu na Białorusi pokazały, że stworzył on trzy światy. Pierwszy to świat białoruskiego protestu, który odrzuca legitymację Alaksandra Łukaszenki i dotychczasowy model rządzenia krajem, nie widząc możliwości powrotu do życia sprzed 9 sierpnia. Drugi to rzeczywistość struktur państwowych i białoruskich władz zachowujących się tak, jakby nie istniała ta część społeczeństwa, która ich nie uznaje. Masowe protesty przedstawiają jako działania „aktywnej mniejszości”, grupy wichrzycieli, sterowanej przez siły zewnętrzne: USA, Polskę, Litwę, Czechy i innych. „Aparat państwowy nie reaguje na żądania społeczeństwa, ponieważ ani jedna instytucja państwowa nie jest wybierana przez społeczeństwo, nie podlega mu, nie jest przez nie kontrolowana” – oceniał jeszcze 25 sierpnia białoruski politolog Waler Karbalewicz, odpowiadając na pytanie, dlaczego masowy protest nie przynosi zmiany politycznej.

Trzeci wymiar białoruskiej rzeczywistości reprezentuje Swiatłana Cichanouska, wyrzucona z kraju kandydatka w wyborach prezydenckich, a niewykluczone, że nawet ich zwyciężczyni. Ogłosiła się liderką narodu białoruskiego i jako taka otrzymuje polityczne poparcie od przywódców krajów zachodnich. Za granicą przebywają także inni działacze obecnej białoruskiej opozycji i współpracownicy Cichanouskiej z powołanej z jej inicjatywy Rady Koordynacyjnej. Władze białoruskie zarzucają Zachodowi wspieranie i tworzenie „nielegalnych alternatywnych struktur władzy” i „bezczelną ingerencję” w sprawy wewnętrzne kraju. W rzeczywistości działalność Cichanouskiej ma jednak niewielkie przełożenie na białoruski protest i sytuację w kraju.

Powrót do przeszłości

„Witamy w przeszłości” – powiedział jeden z białoruskich ekspertów, gdy dzień przed wyborami 9 sierpnia poprosiłam go o numer telefonu stacjonarnego. Już wtedy pojawiły się sygnały, że Internet może zostać wyłączony lub ograniczony, ale nikt nie spodziewał się ani tego, że kraj pogrąży się w trzydniowym wirtualnym lockdownie, ani tego, jak drastyczny charakter będą miały działania struktur siłowych. Redakcje mediów niezależnych przygotowywały plany działań na wypadek ograniczenia Internetu – włącznie z dyżurami pod telefonami domowymi, alternatywnymi stronami w Internecie i dyktowaniem depesz przez telefon redaktorom za granicą. Wszystkie okazały się potem bardzo przydatne.

Tego, że milicja i OMON uderzą mocno, spodziewali się wszyscy, bo skala protestów przed wyborami pozwalała oczekiwać, że ludzie wyjdą na ulice, i to nie tylko w stolicy. Poza tym wszyscy wspominali ostatnią podobną sytuację, czyli Płoszczę (z białoruskiego – plac) w 2010 r., gdy w wyborczy wieczór brutalnie rozpędzono manifestację na mińskim pl. Niepodległości i pobito opozycyjnych kandydatów w wyborach. Do 9 sierpnia 2020 r. było to najmroczniejsze wydarzenie w dotychczasowej historii protestów na Białorusi. Już wieczorem tego dnia dla wszystkich stało się jasne, że rozpoczął się kolejny etap tej historii, w której nowe oblicze ma zarówno białoruski protest, jak i brutalność represji ze strony władz. Najpierw pojawiła się informacja o granatach hukowych, w którą zszokowana Swiatłana Cichanouska, przebywająca wieczorem w swoim sztabie, nie mogła uwierzyć. Później pocztą pantoflową, od dziennikarzy, którzy wychodzili na ulice, a potem wracali do sztabu, przez telefony, także z zagranicy, zaczęły docierać nowe informacje – o strzelaniu gumowymi kulami, armatkach wodnych, pierwszych rannych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się