Mniej ma z wojowniczego Schmitta, a więcej z poczciwego Deweya i Habermasa. Koczanowicz stawia na dialog. Zamiast jednak wychwalać rozum, konsens i bezcielesne procedury – afirmuje uczucia, wzajemne zrozumienie oraz codzienne praktyki.
Książka wymaga pewnej cierpliwości, szczególnie gdy autor, z teorii trącących nieco myszką, żmudnie buduje pojęciowy stelaż. Inspirujące w nim jest nawiązanie do koncepcji „karnawalizacji” Michaiła Bachtina. Dla Koczanowicza demokracja to właśnie usankcjonowany karnawał polityki – ustrój oparty na satyrze, poufałości i profanacji. Dzięki karnawałowi, mieszczącemu „wszystkie cechy wolnej, swobodnej komunikacji”, demokracja ucieleśnienia ideę uniwersalnego braterstwa. Finalny projekt kojarzyć się może z agonizmem Chantal Mouffe. Jednak jest on chyba bliższy tym nowszym odmianom demokracji deliberatywnej, które rehabilitują retorykę i emocje w polityce („demokracji dyskursowej” Dryzeka czy teorii „deliberatywnych systemów” Mansbridge i in.).
Wizja demokracji Koczanowicza zostaje jedynie zarysowana. Pozostawia pewien niedosyt i wystawia autora na zarzut politycznej naiwności. Stanowi natomiast ciekawe odczytanie współczesnych dylematów przez pryzmat istotnej tradycji intelektualnej. Koczanowicz przypomina o roli „ducha sportowej rywalizacji” w demokracji – w czasach gdy powszechnie wieści się demokracji kryzys.
_
Leszek Koczanowicz
Polityka dialogu
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2015, s. 240