fbpx
Tina Beattie (fot. Chris Young / PA / East News)
Tina Beattie (fot. Chris Young / PA / East News)
z Tiną Beattie rozmawia Doma Matejko październik 2023

Odrzucić zepsute formy religii

W Kościele zmiany potrafią trwać wieki, zanim rozsądek zwycięży nad dogmatami. Wystarczy spojrzeć na sprawę Galileusza. Wierzę, że z kwestią kobiet księży pójdzie szybciej.

Artykuł z numeru

Kościół bez patriarchatu

Czytaj także

z Thią Cooper rozmawia Karol Kleczka

Poza pro-life i pro-choice

Czy religia chrześcijańska od początku zawierała w sobie obraz podrzędnej roli kobiet?

Chrześcijaństwo, kiedy zaczęło się rozprzestrzeniać, dawało ludziom wolność. Była to wiara wyzwalająca, za którą wiele kobiet chciało podążać. Jak pokazują antropolodzy, nowe fenomeny religijne często na początku poszerzają zakres wolności kobiet. Jednak w miarę rozwoju instytucji kobiety ponownie umieszczane są na drugim miejscu w hierarchii. I wygląda na to, że coś takiego rzeczywiście miało miejsce, kiedy chrześcijaństwo zaczęło zabiegać o akceptację w starożytnym świecie. Równość kobiet i mężczyzn byłaby niebezpieczna, ponieważ spowodowałaby rewolucję społeczną, a tymczasem chrześcijanom zależało na szerzeniu Ewangelii, ponieważ myśleli, że Chrystus powróci jeszcze za ich życia. Według nich sprawa Jego ponownego przyjścia była pilna, a ich działania nie mogły zostać stłumione przez walkę o zmianę polityki płci.

Poświęcono więc kwestię równości. Rządcy ówczesnego świata obawiali się kobiet i tego, co mogłyby dokonać?

Istniał strach przed siłą kobiecej seksualności, który wzrósł, gdy chrześcijaństwo stało się zinstytucjonalizowaną, znormalizowaną religią. Sytuacja była inna, kiedy jego wyznawanie było nielegalne i stanowiło bardzo radykalną, wywrotową i prześladowaną wiarę. Po zalegalizowaniu chrześcijaństwa zaczęto kontrolować strukturę społeczną także w jego obrębie. Oczywiście to dotyczyło wszystkich ludzi znajdujących się niżej w hierarchii społecznej, nie tylko kobiet, również dzieci i niewolników. Niemniej jednak w kulturze Zachodu, a przynajmniej w tych formach, które są nam dobrze znane, zawsze istniało dążenie do szczególnej kontroli kobiet. I myślę, że nawet pomijając próbę wyjaśnienia instytucjonalnego, ma to coś wspólnego ze strachem przed seksualnością i siłą kobiet. Możemy być matkami. Mamy ogromną moc właśnie ze względu na rolę, jaką odgrywamy w kształtowaniu życia każdego człowieka. Warto się przyjrzeć temu, dlaczego ta nasza siła budzi tyle lęków.

Maryja, najsłynniejsza w historii chrześcijaństwa matka i punkt odniesienia dla wierzących kobiet, jest przedstawiana jako kobieta posłuszna, cichai cnotliwa. W dodatku jako dziewica. Czy uda się kiedykolwiek zdekonstruować ten obraz Maryi tak, aby utożsamiał kobiecą siłę, również tę seksualną, o której przed chwilą powiedziałaś? A może jesteśmy już w trakcie tego procesu?

Nie, nie sądzę, żebyśmy byli w procesie dekonstrukcji Jej wizerunku. Myślę, że problem polega na tym, że sami do końca nie wiemy, czy lepiej zdekonstruować Maryję w ramach istniejącej tradycji, czy stwierdzić, że zmiana wizerunku nie jest możliwa i z jakichś powodów się chrześcijaństwu nie opłaca. Według mnie jeżeli porzucimy wysiłek dekonstrukcji figury Maryi, całą władzę, jaka wynika z siły Jej wizerunku, pozostawimy w rękach konserwatystów. W ten sposób Maryja pozostanie symbolem ucisku, poddaństwa, służalczości. Z pism wczesnego Kościoła wynika, że dziewictwo Maryi stało się kluczowe i odniesione wyłącznie do seksualności dopiero wtedy, gdy Kościół zaczął funkcjonować jako legalna instytucja.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się