fbpx
Złoty grzebień ze scytyjskiego kurhanu Sołocha fot. flickr.com / Levan Ramishvili / domena publiczna
Andrij Łysenko maj 2022

Nowy Herodot

Oburzenie Rosji niepodległością Ukrainy to reakcja dziecka na oddzielenie go od świata rodziców, jego niezadowolenie, że mają własne życie. Psychoanaliza doskonale pomaga poradzić sobie z tym problemem. Nie próbował pan, panie Putin?

Artykuł z numeru

Tu mówi Ukraina

Czytaj także

z Jurijem Andruchowyczem rozmawia Mateusz Burzyk

Czarne kłęby dymu

Opisane przez Herodota wojny grecko-perskie pełnią w  kulturze europejskiej funkcję archetypu wojny wolnych ludzi, walczących o swoją własną wolność z imperialnym niewolnictwem i imperialnymi niewolnikami. Od ich zakończenia minęło 2,5 tys. lat, ale każda kolejna wojna o wolność budzi je do życia. Szczególnie często porównywano z nimi II wojnę światową, jednak obecna wojna Ukrainy z rosyjskim imperium pasuje do tego archetypu jeszcze bardziej.

Mamy już własnych „trzystu Spartan” – i na miejscu ich śmierci lub wzięcia do niewoli należy wznieść stele na wzór termopilskiej: „Wędrowcze, kiedy dotrzesz do Europy, powiedz, że polegliśmy tu za jej wolność”.

My, Ukraińcy, jesteśmy nowymi Grekami, którzy przeciwstawiają się nowym perskim ordom. I nasza wojna stanie się nową wojną grecko-perską, w której garstka wolnych ludzi pokona masy niewolników.

Przypomnijmy, że wkrótce po klęsce Kserkses I został zabity przez własnych dworzan, a po pewnym czasie przestało istnieć także całe jego imperium.

W czym tkwi sekret greckiego zwycięstwa? Główny czynnik to motywacja. Armia perska składała się z podbitych plemion, które nie chciały i nie miały o co walczyć, podczas gdy każdy Grek wiedział, że broni swojej rodziny przed śmiercią i niewolą, że strzeże własnego prawa do bycia wolnym człowiekiem, który otwarcie wyraża swoje myśli i może wpływać na politykę państwa.

Stąd wynika drugi czynnik: brak inicjatywy Persów. Tylko człowiek, który wie, że naprawdę coś od niego zależy, może twórczo potraktować dowolne zadanie i szukać najlepszych rozwiązań. A wszystko, co umieli Persowie, to odgadywać wolę swojego króla. Dlatego zamiast pojedynków setek tysięcy umysłów i siły woli perskiej armady z dziesiątkami tysięcy umysłów i siłą woli armii greckiej miał miejsce pojedynek jednej siły woli i jednego umysłu perskiego króla z dziesiątkami tysięcy umysłów i siłą woli greckich żołnierzy. Grecy nie mogli nie zwyciężyć, bo było ich wielu przeciwko jednemu jedynemu człowiekowi: najpierw Dariuszowi, potem Kserksesowi.

Obecnie mamy identyczną sytuację. Dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy walczą nie z setkami tysięcy żołnierzy rosyjskich, lecz z jednym tylko człowiekiem: Władimirem Putinem. Nieważne, ile ma on czołgów, rakiet, samolotów i pułków. Jest sam, jeden przeciwko całemu naszemu krajowi. To on stał się przyczyną tej wojny i to on stanie się przyczyną klęski Rosji. Tak było z Hitlerem, który przyczynił się do klęski nazistowskich Niemiec chyba bardziej niż liderzy Wielkiej Trójki razem wzięci. Tak było ze wszystkimi tyranami.

Ale gdzie przebiega granica, która oddziela króla od tyrana, czyli prawowitego władcę od uzurpatora? Rzecz nie w kryteriach formalnych, wszak można otrzymać stanowisko zgodnie z prawem, a mimo to stać się tyranem, który uzurpuje sobie władzę nie wobec innego pretendenta do tronu, tylko wobec każdego poddanego. Kryterium jest jedno: król wyraża nastroje swojego ludu, reaguje na jego głębokie, podświadome pragnienia. I dopóki istnieje ta jedność króla i ludu, państwo mocno stoi na nogach.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się