fbpx
Mateusz Szczerba listopad 2020

Kolarski bedeker à rebours

Polscy wydawcy nie rozpieszczają czytelników poszukających dobrej „literatury sportowej” (sięgam po tę etykietę z niechęcią i bez przekonania, bo ani ładna, ani precyzyjna), a więc takiej, w której – mówiąc w największym skrócie – ciekawe rzeczy działyby się nie tylko na gruncie anegdoty, ale także w języku.

Artykuł z numeru

Kościół bez Jezusa?

Czytaj także

Jakub Kornhauser

Gdzie nogi poniosą

Są na szczęście od tej reguły chlubne wyjątki. Jednym z nich jest niewątpliwie książka Jakuba Kornhausera opisującego rowerowe eskapady po Krakowie. Już pierwsze jej strony przynoszą dowody, że grubym nietaktem byłoby ustawiać ją w jednym rzędzie z innymi utworami, w których sport zajmuje miejsce centralne.

Premiach… Kornhauser pysznie bawi się językiem, zręcznie modulując tempo swojej prozy i sprawnie łącząc gawędę z esejem. Barwne opisy kolarskich tras (prowadzących w zgoła nieturystyczne zakątki miasta), uzupełnione o wskazówki nawigacyjne i topograficzne, przeplatają się tu en passant z celnymi diagnozami o społeczno-kulturowym charakterze. Nie sposób przez to rozstrzygnąć, czy mamy w tym przypadku do czynienia ze zbiorem użytecznych kolarskich marszrutek, z bedekerem pisanym à rebours (jeśli bowiem Kornhauser cracovianistą jest, to wyłącznie nieortodoksyjnym) czy – przeciwnie – z czymś na kształt autobiografizującej prozy poetyckiej, dla której rowerowe przejażdżki są tylko dogodnym punktem wyjścia.

I choć język tej książki niekiedy jej autora ponosi, zwodząc go na stylistyczne manowce (potoczysty, wartki rytm zdań zamienia się wówczas w monotonny i jednostajny stukot), to nie da się jej odmówić urody, której książkom „o sporcie” najczęściej, niestety, nie zbywa.

Czytaj także

Gdzie nogi poniosą

Jakub Kornhauser

Premie górskie najwyższej kategorii

Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2020, s. 184