fbpx
Mateusz Szczerba listopad 2016

Genet, sobowtór Gombrowicza

W książce Rosoła, jak to zresztą często bywa w przypadku książek „o Gombrowiczu”, rozbrzmiewa wiele głosów.

Artykuł z numeru

Wpatrzeni w Europę

Wpatrzeni w Europę

Najczęściej chyba usłyszeć można Jeleńskiego i Margańskiego (choć widać też wyraźne inspiracje Markowskim), których odczytania uzupełniają Lacan, Freud i Derrida. Lista jest jednak, rzecz jasna, znacznie dłuższa i – co godne pochwały – uwzględnia również najnowsze publikacje gombrowiczologów (sama książka robi ponadto wcale udany użytek z wydanego przed trzema laty Kronosu, co tym bardziej cieszy).

Rozprawa Rosoła, napisana doprawdy ze sporym retorycznym rozmachem, przedstawia wyobrażone spotkanie Gombrowicza i Geneta, spotkanie, które – jak powiada sam autor – nigdy w istocie nie miało miejsca. By rzecz odpowiednio oświetlić (przyznaję – koncept leżący u źródeł Historii miłosnej pomyślany został z wyjątkową subtelnością), trzeba by tu jednak otworzyć obszerniejszy nawias. Dlatego też – zamiast omówienia – tylko kilka subiektywnych uwag. Za największą wartość pracy wypada uznać sposób, w jaki portretuje ona to wyobrażone – niebyłe – spotkanie. Jest w tej opowieści i pewien ciężar, i wyczuwalny dramatyzm: oto bowiem, trafiwszy na pisma Geneta, Gombrowicz zaczyna dostrzegać „w obcym dziele (…) nieomal kres własnej twórczości” (ipse dixit: „w Genecie (…) odkrywam najcenniejsze inspiracje z Pornografii, tylko, że w pedkowym sosie”). Okazuje się, że to, o czym pisał aluzyjnie i pokątnie, mnożąc jedynie kolejne niedopowiedzenia, Genet literacko opracował tuż przed nim. W tym zaś – zdaniem autor Kosmosu – tkwi groźba nieuchronnej kompromitacji, albowiem odkryć zbieżność obu dzieł to posiąść klucz do czytania samego Gombrowicza.

_

Piotr Seweryn Rosół

Genet Gombrowicza. Historia miłosna

słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2016, s. 464