fbpx
Szwedzcy psychologowie Katarina Bloom i Oskar Henrikson. Fot. Daniella Backlund/SvD/TT/Forum
Edgar Cabanas, Eva Illouz grudzień 2020

Ucieczka do wewnętrznej twierdzy?

Mindfulness to dziś oczko w głowie wszystkich „specjalistów od szczęścia”, z wyznawcami psychologii pozytywnej na czele. Bez wątpienia dobrze komponuje się z neoliberalną teorią szczęścia, która w samodoskonaleniu, obsesyjnej trosce o umysł i ciało, widzi moralny imperatyw i ekonomiczny atut.

Artykuł z numeru

Szczęście – to skomplikowane

Czytaj także

Olga Drenda

Hygge kontra słowiański przykuc

Po kryzysie finansowym z 2008 r. opiniotwórczą rolę zaczęli odgrywać rozmaici coachowie i trenerzy rozwoju osobistego. Media, portale internetowe i blogi chciały podpowiedzieć odbiorcom, jak w tym trudnym czasie mogą zarządzać własnymi emocjami i zatroszczyć się o siebie, przestrzegały też przed zgubnymi skutkami braku takiej troski. Jak zadbać o siebie w dobie kryzysu, artykuł opublikowany w „The Huffington Post”w 2009 r. – a potem przedrukowany jeszcze w 2011 r. – to tylko jeden z setek podobnych tekstów, które się wówczas ukazały. Pewien trener kariery zawodowej i specjalista do spraw personalnych pisał w nim:

„Trudno zaprzeczyć, że wielu z nas żyje dziś w stanie chaosu, niepewności i strachu. Codziennie słyszymy o kondycji gospodarki i poziomie bezrobocia (…). Zaniedbanie samych siebie w wyniku stresu odbija się jednak na naszym zdrowiu, co tylko utrudnia stawienie czoła wyzwaniom (…). Dlatego chciałbym dać wam kilka wskazówek, jak możecie się o siebie zatroszczyć: nie przestawajcie się uśmiechać (…), nie zaniedbujcie drobiazgów (…), skupcie się na tym, co tu i teraz, (…) i nie traćcie wiary w siebie. Zwolnienie z pracy czy kłopoty finansowe łatwo ją podkopują, bardziej zatem niż kiedykolwiek potrzeba nam dziś świadomości, jak możemy sobie pomóc i z wdziękiem pokonać przeciwności. Pamiętając o tym, zadajcie sobie pytanie: a co ja robię, aby o siebie zadbać?”1.

Następstwem kryzysu finansowego było dramatyczne pogorszenie się sytuacji gospodarczej na świecie, przekładające się na malejące szanse, wzrost biedy i nierówności, prekaryzację zatrudnienia, niestabilność instytucjonalną i spadek zaufania do polityków. Po przeszło dziesięciu latach nadal odczuwamy skutki tąpnięcia, a część tych procesów okazała się na tyle długotrwała, że rozgorzała debata, czy nie żyjemy przypadkiem w epoce wielkiego regresu: gospodarczego, społecznego i politycznego2. Co więcej, choć kryzys zwiększył świadomość niepewności i niestabilności, to oddziałujące na nasze życie struktury pozostają dla wielu niewidoczne lub niezrozumiałe. W efekcie zakorzeniło się w nas poczucie zagubienia, bezsilności i lęku o przyszłość, a na podatny grunt trafił dyskurs wzywający do wycofania się w głąb siebie, przemawiający zwłaszcza do tych, którzy na kryzysie ucierpieli najmocniej.

Kilkadziesiąt lat temu Christopher Lasch wysunął w The Minimal Self hipotezę, że w czasach kryzysu codzienne życie przeradza się w ćwiczenie „psychicznego przetrwania”: w obliczu destabilizacji, ryzyka i nieprzewidywalności ludzie mają tendencję do emocjonalnego angażowania się wyłącznie w samodoskonalenie i troskę o własny dobrostan3. Isaiah Berlin już wcześniej zauważył, że „wówczas, kiedy świat zewnętrzny okazuje się wyjątkowo jałowy, okrutny lub niesprawiedliwy”4, popularność zyskuje „ucieczka do wewnętrznej twierdzy”, doktryna indywidualizmu podpowiadająca nam zaszycie się we własnym „ja”…

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się