fbpx
Woody Allen wzbudził kontrowersje, biorąc ślub z Soon-Yi Previn, adoptowaną córką swojej partnerki, Mii Farrow (aktorka oskarżyła go także o molestowanie drugiej córki – Dylan, ale zarzuty nie zostały potwierdzone w sądzie). Czy świadomość tych faktów wpływa na nasz odbiór filmu Manhattan opowiadającego o romansie mężczyzny w średnim wieku i nastolatki? Na zdjęciu Mariel Hemingway i Woody Allen w Manhattanie, 1979 r. fot. BE&W
Woody Allen wzbudził kontrowersje, biorąc ślub z Soon-Yi Previn, adoptowaną córką swojej partnerki, Mii Farrow (aktorka oskarżyła go także o molestowanie drugiej córki – Dylan, ale zarzuty nie zostały potwierdzone w sądzie). Czy świadomość tych faktów wpływa na nasz odbiór filmu Manhattan opowiadającego o romansie mężczyzny w średnim wieku i nastolatki? Na zdjęciu Mariel Hemingway i Woody Allen w Manhattanie, 1979 r. fot. BE&W
Agata Sikora październik 2023

Czy możemy oglądać filmy Allena i Polańskiego z dawną beztroską?

Roman Polański, Michael Jackson, Woody Allen i wielu, wielu innych. Czy możemy kochać i podziwiać dzieła ludzi, którzy zrobili w swoim życiu coś potwornego? To pytanie otwiera szereg kolejnych – o nasze najgłębsze emocje i tęsknoty, które budzi w nas sztuka.

Artykuł z numeru

Kościół bez patriarchatu

Czytaj także

Agata Sikora

Musk. Móc, chcieć, musieć

Piotr Oczko

Ona, czyli #MeToo

Tekst ukazał się drukowanym wydaniu „Miesięcznika Znak” pod tytułem Spotkania z potworami


To było dekadę temu, kiedy moje wyprawy do teatru były raczej antropologiczną próbą zrozumienia fenomenu (ludzi teatr naprawdę może poruszać???) niż poszukiwaniem estetycznych doznań. Większą grupą wybraliśmy się na sztukę Bardzo Uznanego Twórcy. A właściwie „wyprawiliśmy się”, bo była to prawdziwa wyprawa do podmiejskiej hali za polami kapusty bez sensownego transportu publicznego. W czasie pierwszej przerwy ja i kolega zaproponowaliśmy odwrót – może znajdziemy jeszcze coś fajnego w kinie? Reszta jednak wolała zostać, więc i ja zostałam, przez kolejne cztery godziny zastanawiając się nad właściwym sensem tego, w czym uczestniczę.

Bo czy Twórca nie wmanewrował nas w sadomasochistyczną grę? Patrzcie, oto zapłaciliście, żebym mógł was tu trzymać przez sześć godzin nieruchomo, na tych niewygodnych plastikowych krzesłach, odciętych na jakimś zadupiu, bombardując was zdezaktualizowanym modernistycznym bełkotem, a wy – dlatego że mam nazwisko i sławę, bo jestem uważany za geniusza – nie powiecie „sprawdzam”, ale zrobicie wszystko, by nadać temu jakiś sens, przekształcić swoje rozdrażnienie w należny mi obowiązkowy zachwyt, a na koniec gromko będziecie bić brawo.

Obecnie, gdy po odwołaniu premiery w Szwajcarii, rozpętała się dyskusja o metodach pracy reżysera, przez godziny monologującego na próbach, wpadającego w szał, żądającego technicznych zmian w ostatniej chwili, dużo łatwiej jest opowiadać o tym, jak to nam się Krystian Lupa wcale nie podobał. Rozumiem pewną dozę zażenowania schadenfreude tych, co skaczą po nie-przez-siebie-obalonych pomnikach, jednak nie czuję się niezręcznie: tym wrażeniem dzieliłam się po spektaklu i 10 lat temu. To nigdy nie był mój pomnik. Jeśli poszłam go obejrzeć, to wiedziona krajoznawczą ciekawością – nie miłością. W moim przypadku trudno więc nawet o resentyment.

Inna rzecz, że to łatwa pozycja: rozpatrywać relacje między dziełem a twórcą, który dopuścił się niewłaściwych zachowań wtedy, gdy to dzieło właściwie nas nie obchodzi. Co jednak wtedy, gdy na szali leży prawdziwe uczucie? Na przykład: co kobieta, która sama w dzieciństwie padła ofiarą seksualnej napaści, feministka, amerykańska liberałka i matka dzieciom, ma zrobić z miłością do kina Polańskiego – człowieka, który podał 13-letniej dziewczynce quaalude, lek używany jako „pigułka gwałtu”, zgwałcił ją waginalnie i analnie, a potem uciekł przed wymiarem sprawiedliwości?

Miłość, zdrada, ból

Takie pytanie jest punktem wyjścia książki Monsters. A Fan’s Dilemma (Potwory. Dylemat fanki) Claire Dederer, amerykańskiej krytyczki filmowej i literackiej. Zajmując się bardzo aktualnymi dylematami, autorka nie pozwala ich sprowadzić do haseł działających jak wyzwalacze w tzw. kulturowej wojnie (#metoo, cancel culture). Jest feministką, która nie boi się zadawać pytań o „niepoprawne” uczucia. Pisze nie tyle „przeciw”, ile „w poprzek” poprawności politycznej – bo jeśli analizę zacznie się od osobistych uczuć, z ich wszystkimi ambiwalencjami, nigdy nie zmieści się ona w dobrze utrzymanych ideologicznych rabatkach.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się