Początkowo narracja autorki – Olivii Laing, brytyjskiej krytyczki kultury – przypomina dzienniki z czasów pandemii, kiedy uciekaliśmy do przydomowych ogródków od coraz bardziej niepokojących informacji. „Przed szesnastą jest ciemno. Wszędzie liście glicynii” – notuje któregoś wieczoru Laing, całymi dniami pracująca w ogrodzie przy domu, do którego z ulgą wprowadziła się po latach wynajmowania mieszkań. Lektura wkrótce przekształci się jednak w wielowymiarowy esej o pięknie – nie tylko pięknie roślin w nazwach przypominających świat ogromnych bogactw – które za zasłoną z obfitości chowa swoją prawdziwą cenę. O prawdziwych rajach na ziemi w swoim cieniu ukrywających koneksje polityczne właścicieli i tragiczne historie ściągniętych do ich pielęgnacji niewolników.
A przy tym Laing bywa wspaniale afirmatywna, nie przesadzając z językiem, w którym udaje jej się zrównoważyć historyczną faktografię z frazą niemal poetycką. Autorka z wielką pieczołowitością portretuje największych angielskich pasjonatów ogrodów. Jednocześnie mówi coś bardzo ważnego również dla naszego teraz i tutaj: „Być może podczas wojny wystarczy, jeśli ogród istnieje – jak oświadczenie, że są inne sposoby na życie, że hojność, łagodność, ogłada również się liczą, choć wciąż pozostają tak bezbronne”.
Olivia Laing Ogród poza czasem. W poszukiwaniu wspólnego raju tłum. Dominika Cieśla-Szymańska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025, s. 312