fbpx
Słynny duński lama Ole Nydahl z wizytą w Polsce w grudniu 1983 r. fot. Tadeusz Maciej Sochor / PAP
Słynny duński lama Ole Nydahl z wizytą w Polsce w grudniu 1983 r. fot. Tadeusz Maciej Sochor / PAP
Beata Łazarz listopad 2023

Buddyzm po polsku

Wielu polskich buddystów za cel stawia sobie odróżnienie istoty nauczania Siddharthy Gautamy od jego zmiennych form kulturowych, niejako jej wyabstrahowanie i przetłumaczenie na realia świata XXI w.

Artykuł z numeru

Cieszyć się kruchością życia

Czytaj także

Ireneusz Kania (fot. Grzegorz Kozakiewicz / Forum)

z Ireneuszem Kanią rozmawia Mateusz Burzyk

Serdeczność dla wszystkich istot. Ostatnia rozmowa z Ireneuszem Kanią

Zainteresowanie buddyzmem w Polsce sięga końca XIX w., kiedy m.in. ukazała się książka jednego z pierwszych Europejczyków, którzy dokonali konwersji na buddyzm (a także współzałożyciela Towarzystwa Teozoficznego), Henry’ego Steela Olcotta, Zasady filozofii i moralności buddyjskiej według kanonu szkoły południowej. Na początku XX w. zaczęto publikować zarówno tłumaczenia ważnych tekstów buddyjskich (np. Dhamma­ pada), jak i opracowania polskich orientalistów. To przede wszystkim lektury wzbudziły zaciekawienie buddyzmem w kręgach inteligenckich i artystycznych – czasem przyjmowało ono jednak formę religijnego zaangażowania. Maria Konopnicka w liście do syna z 1910 r. tak pisała o pisarce Marii Rodziewiczównie: „Zupełnie teraz przejęta buddyzmem – i to jako wyznawczyni gorąca. I ja odnoszę się do buddyzmu sympatycznie, ale jako do systemu filozoficznego. (…) Ona zaś jako do religii. Należy do warszawskiej loży buddystów (…). Niedawno właśnie odprawiała buddyjski post. (…) Z tej gorliwej klerykałki – co się zrobiło. Co prawda to też klerykałka, tylko buddyjska”. Znaczną rolę w popularyzacji nauk Buddy w Polsce odegrało także Towarzystwo Teozoficzne, które propagowało buddyzm i hinduizm, przy czym traktowało je nie jako religie, lecz jako przejawy uniwersalnego systemu myślowego.

Rozwój badań nad buddyzmem i próby podejmowania praktyk religijnych przerwała II wojna światowa. Jednak już w 1949 r. Piotr Boniński i Władysław Misiewicz założyli w Radomiu nieformalne Koło Przyjaciół Buddyzmu. Zgromadzili znaczącą bibliotekę literatury buddyjskiej, tłumaczyli na polski liczne sutry, od ok. 1962 r. wydawali czasopismo „Ehi Passiko. Biuletyn listowy Koła Przyjaciół Buddyzmu w Polsce” – kilkadziesiąt stron maszynopisu, który w odpisach rozsyłano do ok. 20–30 osób.

W Krakowie istotną rolę odegrał tamtejszy ośrodek Jednoty Braci Polskich. Jego przewodniczącym przez pewien czas był Jan Hadyna, okultysta i różokrzyżowiec, przedwojenny wydawca „Lotosu”, organu polskich teozofów, a funkcję sekretarza pełnił ewoluujący w stronę buddyzmu Władysław Czapnik. To za ich sprawą większość członków tego zboru przeszła w latach 70. do powstających w Krakowie grup buddyjskich.

Przełomowe znaczenie miało podjęcie pod koniec lat 60. regularnej praktyki zen przez osoby związane z pracownią artystów malarzy Urszuli Broll i Andrzeja Urbanowicza (gdzie powstała grupa Oneiron, czyli Śnialnia – słynne laboratorium eksperymentów artystycznych, psychodelicznych i duchowych) przy ul. Piastowskiej 1 w Katowicach. Wcześniej Urbanowicz – pod wpływem Hadyny i lektury książek twórcy antropozofii Rudolfa Steinera – interesował się alchemią i okultyzmem. Bezpośrednią inspiracją do zaangażowania się w buddyzm stała się książka Trzy filary zen Philipa Kapleau. W 1974 r. odbyła się pierwsza 5-dniowa grupowa praktyka wzorowana na sessin (intensywnym okresie medytacji w klasztorach zen) oraz rozpoczęto wydawanie periodyku buddyjskiego „Droga” (następnie „Droga Zen”). Rok później przyjechał do Polski rosi Kapleau; powstała formalna grupa Koło Zen. Zapoczątkowało to starania o przybycie do Polski mistrzów i nauczycieli innych tradycji i szkół. W 1976 r. do Krakowa przyjechał po raz pierwszy lama Ole Nydahl. Dwa lata później do Polski przybył koreański mistrz zen Seung Sahn. Buddyzmem w mniejszym lub większym stopniu zainteresowało się wielu znanych artystów, m.in. Tomasz Lipiński, Kora Jackowska, Jacek Ostaszewski, Tomasz Hołuj i Małgorzata Braunek. Jedni po jakimś czasie odchodzili, by kontynuować poszukiwania duchowe w innych sferach, dla innych – jak Braunek – buddyzm stał się kwestią fundamentalną.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się