fbpx
fot. Beata Zawrzel / Reporter / rys. Mitja Feneczkin
Sofija Andruchowycz / Софія Андрухович maj 2022

Wszystko, co jest w człowieku

Po trzech dobach w bagażowym busie na składanych krzesłach, zatrzymujesz się z rodziną w bezpieczniejszym miejscu na zachodzie Ukrainy. Ale część ciebie pozostaje w schronie i z tymi, którzy nie mogą ewakuować się z miast pod ostrzałem lub nie mają wieści od swoich bliskich.

Artykuł z numeru

Tu mówi Ukraina

Czytaj także

Taras Prochaśko / Тарас Прохасько

Czemu zawsze wojna…

Zastanawiam się, jak zacząć ten tekst, jak zbudować opowieść, skąd brać jej logikę, jeśli wszystko, co było uporządkowane bezpowrotnie się zmieniło, a logice przetrącono kręgosłup.

Świadomość na zawsze utraconego zwykłego życia przychodzi straszliwie powoli: nawet siedząc w zatęchłej piwnicy ośmiopiętrowego bloku w Kijowie, w którym przeżyłaś ostatnich sześć lat, słuchając ryku czołgów i BTRów, wzdrygając się wraz z betonowymi ścianami od wybuchów rakiet, jakaś część ciebie stara się przekonywać, że to wszystko jest nieporozumieniem, snem i nie dzieje się naprawdę. Że w każdej chwili możesz pójść do mieszkania, włożyć piżamę i położyć się do swojego łóżka. Albo umówić się z przyjaciółką w kawiarni na Podolu. Albo włożyć swoje ulubione niebieskie trampki i przebiec 12 km Nadbrzeżem Obołońskim. Albo odprowadzić córkę do zacisznej pracowni na poddaszu domu, ukrytego w malowniczym podwórku przy ul. Chmielnickiego. Właśnie zaczęła się uczyć malować postaci.

Jakieś podejrzenia zaczynają się rodzić, kiedy patrzysz, jak pierwszego i drugiego dnia po rozpoczęciu ostrzałów rakietowych z wiecznie zabitego autami podwórka jeden po drugim znikają samochody. Kiedy widzisz, że całe rodziny ciągną walizy i toboły do bagażników. Kiedy wyglądasz przez okno w kuchni i widzisz swojego męża: usiłuje przygotować wasz samochód. A tymczasem zza okna sypialni dobiegają obce, nieznane, odrażające dźwięki, które rozdzierają powietrze: ryk BTR-rów, rzęsiste ostrzały.

Twoja przyjaciółka gorzko płacze do słuchawki, bo ona, w stosunkowo bezpiecznym miejscu, o wiele lepiej i szybciej uświadamia sobie, że przeciwko nam toczy się prawdziwa wojna, że nas chcą zniszczyć. Uspokajasz ją, jednocześnie mówiąc córce, że nie może pójść do szkoły.

Te usiłowania nałożenia, pogodzenia jednej realności z drugą, gdy przepaść między nimi karkołomnie się powiększa, zadają ci dotkliwy ból. Starasz się chwycić kry poprzedniego spokojnego życia, ale ona tonie i pochłania ją nurt – a ty tracisz równowagę.

W dzień poprzedzający wojnę zdążyłaś posprzątać mieszkanie i teraz jest w nim czysto i przytulnie, ale większość czasu przychodzi wam spędzać w schronie. Kiedy nie daje się już tam wysiedzieć na niewygodnych krzesłach, idziecie pieszo na górę (korzystanie z windy w trakcie ostrzałów, wszyscy to wiedzą, jest skrajnie niebezpieczne – można znaleźć się w pułapce) i jecie na obiad ugotowany jeszcze przed wojną barszcz.

Co prawda ciało odmawia jedzenia, ciało odmawia spania. Trwożnie czeka na wybuchy, drżenie ziemi i ścian, bo okazało się, że lżej je znieść w stanie czuwania niż we śnie. Kiedy śpisz, stajesz się szczególnie bezbronna i strach wnika w ciebie dużo głębiej i paraliżuje mocniej, wypala rzetelniej. Dlatego lepiej być w pogotowiu.

Jak opisać ten stan, w który popadasz, ten bezruch, wewnętrzny i zewnętrzny, tę sztywność ruchów, to odrętwienie w środku? Nieumiejętność podjęcia najprostszej decyzji i niezbędnych kroków? Ten odpływ sił, brak energii, to wymykanie się uwagi, rozpadanie się całościowości obrazu?Stały wilgotny chłód w splocie słonecznym, gula w gardle, słabość w kończynach?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się