fbpx
Jakub Muchowski styczeń 2013

Lepiej być nie może?

Historia kontrfaktyczna służy często nie tyle zrozumieniu przeszłości, ile jej osądzeniu. Jeżeli bowiem w danej sytuacji można było postąpić inaczej, podjęte na przestrzeni dziejów decyzje zasługują na pochwałę lub potępienie. Wielowieyski przedstawia historię, na jaką Polacy zasługują, choć w wielu wypadkach z własnej winy skierowali jej bieg na inne tory.

Artykuł z numeru

Mit przeludnienia

Mit przeludnienia

O ważnych, kształtujących nas i naszą wspólnotę wydarzeniach można i należy opowiadać inaczej, niż odpowiadając na pytanie: „jak to właściwie było?”. Takie jest założenie Andrzeja Wielowieyskiego – polityka, publicysty oraz świadka XX-wiecznej historii Polski, który w nowym zbiorze esejów historycznych Na rozdrożach dziejów przedstawia alternatywne scenariusze przebiegu kluczowych dla narodowej historii wydarzeń, od bitwy pod Grunwaldem po Okrągły Stół i reformy Leszka Balcerowicza.

Alternatywne wizje historii pozwalają lepiej ocenić i zrozumieć znaczenie wydarzeń i procesów dziejowych. Sięgają po nie zarówno profesjonalni historycy, jak i publicyści oraz pisarze. W oparciu o nie zastanawiają się, co można było zrobić lepiej, aby nie dopuścić do klęsk militarnych czy katastrof społecznych lub gospodarczych, ale także jak przegrać wojny wygrane i jak zaprzepaścić szanse na udane reformy. Alternatywne wizje dziejów pokazują, że historią rządzi przypadek i o wielkich sukcesach lub nieszczęściach decyduje splot z pozoru nieistotnych zdarzeń, nie zaś uniwersalne prawa, plany decydentów czy spiski. Najsławniejszym zwolennikiem takiego rozumienia historii był Lew Tołstoj, który w Wojnie i pokoju ukazał klęskę Napoleona – stratega starannie przygotowującego posunięcia swoich wojsk – w starciu z armią Kutuzowa, który nie próbował zapanować nad przebiegiem kampanii i zdał się na los przypadku.

Niewykorzystane szanse

Dla Wielowieyskiego alternatywne wizje dziejów stanowią przede wszystkim narzędzie krytyki postrzegania historii jako kierującej się pewnymi prawidłowościami. Autor uważa takie podejście za szkodliwe, gdyż osłabia ono wiarę w zdolność jednostki do aktywnego wpływu na losy świata. Wysuwanie na pierwszy plan sił historycznych prowadzi do poczucia niemocy i obojętności. „Historyk musi pokazywać, że nic nie jest wpisane z góry w rzeczywistość i że człowiek może zmodyfikować zastane warunki” – pisze Wielowieyski. Potrzebujemy zatem historii alternatywnej, bo to ona motywuje nas do działania.

Historia kontrfaktyczna służy często nie tyle zrozumieniu przeszłości, ile jej osądzeniu. Jeżeli bowiem w danej sytuacji można było postąpić inaczej, decyzje podjęte na przestrzeni dziejów zasługują na pochwałę lub potępienie. Wielowieyski przedstawia czytelnikowi sprawiedliwą historię Polski – taką, na jaką Polacy rzeczywiście zasługują, choć w wielu wypadkach z własnej winy skierowali jej bieg na inne tory.

Polska zasługuje bowiem na dzieje, w których po bitwie pod Grunwaldem armia Władysława Jagiełły rusza pod Malbork i zdobywa go. Dochodzi do zajęcia całego państwa krzyżackiego, a także Pomorza Zachodniego, w czym pomaga sprzymierzony wówczas z Jagiełłą książę wołogoski Bogusław. W ten sposób kraj zyskuje bezpieczną granicę na północy (Morze Bałtyckie) i zachodzie (rozdrobnione państewka niemieckie ze słabą Brandenburgią) oraz możliwość rozwijania handlu morskiego dzięki dogodnemu dostępowi do morza. Około 200 lat później powstaje Rzeczpospolita Trojga Narodów, co silniej spaja olbrzymie państwo i pozwala uniknąć wewnętrznych konfliktów. Współpraca trzech narodów niweluje zagrożenie ze strony rozwijającego się państwa moskiewskiego i potężnego imperium osmańskiego, a nawet pozwala na podbój wybrzeża Morza Czarnego. Terytorium Polski rozciąga się od morza do morza.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się