fbpx
Justyna Siemienowicz, Szymon Szczęch listopad 2012

Perpetuum evile

Czy nie ma pewnego podobieństwa między nami, zwykłymi ludźmi, a owymi „zwykłymi” czasów nazizmu? Zachowując wszelkie różnice – czy nasza kondycja nie skrywa w sobie ambiwalencji, której kuriozalnym a ponurym uosobieniem był Himmler: główny architekt Zagłady mdlejący na widok mordu dokonywanego przez swoich podwładnych?

Artykuł z numeru

Spór o zło

Spór o zło

Czy nie ulegamy jakiemuś złudzeniu, chcąc mówić o złu specyficznym dla XXI w.? Czy przy pomocy uczonych analiz nie tworzymy kolejnego fantomu podsycającego nasz strach? A jednak trudno nie pytać „skąd zło?”. Nie jest to jedno z tych szacownych filozoficznych pytań, które przystoi nam znać i w pewnych okolicznościach zadawać, nawet jeśli niewiele nas ono obchodzi.

Rzecz jednak nie w tym, by konstruować kolejną teorię zła. Wobec idei poszukiwań jego istoty winna nas cechować daleko idąca rezerwa. Niewiara w możliwość wytropienia tego jednego momentu, w którym zbiega się „zło” wszystkich elementów naszego „teraz”, nie musi jednak kończyć się ani zwątpieniem w ich realność, ani tym bardziej zrezygnowanym milczeniem. Nie pretendując jakkolwiek do gruntownego ujęcia zagadnienia, spróbujemy jedynie wskazać na kilka momentów, w których realizuje się to, co ostrożnie nazwać można by naszym złem współczesnym.

Odwracanie wzroku

Nie można pytać o zło współczesności z pominięciem wieku XX. Zagłada i Gułag przyniosły ze sobą „wiedzę”, której nie sposób zlekceważyć. Pytanie unde malum?, przykryte nieco kurzem historii, odkryło się dla nas za ich przyczyną w swej nowej, okrutnej aktualności.

Zadajemy je więc po raz kolejny: skąd zło? Czy w pytaniu tym nie ma jednak czegoś nieodwracalnie „złego”, czegoś, co nakazuje traktować je z podejrzliwością? Zakłada ono, że wiemy już, czym zło jest, próbując jedynie dociec jego przyczyn. Czy nie jest może jednak aby tak, że odpowiedź ta zależy w pewnej mierze od odpowiedzi na pytanie inne – o źródła samej kategorii „zła”? W przypadku wieku XX, oba te pytania splotły się w morderczy węzeł. Zamiast „skąd zło?” spróbujmy zatem zapytać o to, skąd wiemy, co jest złe?

Chciałoby się odpowiedzieć, że pouczają nas o tym normy moralne. Ale skąd same te normy? Czy porzucając wszelką moralność, zaczęlibyśmy się wzajemnie zabijać? Odpowiedzi na to pytanie, dostarcza poniekąd współczesna neurobiologia. Badając proces rozwiązywania dylematów moralnych z wykorzystaniem metod obrazowania mózgu, spostrzeżono wyraźną prawidłowość: gdy w celu uratowania grupy ludzi musimy targnąć się na życie innego człowieka osobiście, nasze emocje ostro protestują i decyzja pozostaje w zdecydowanej większości przypadków negatywna. Tam, gdzie poświęcenie innej osoby sprowadza się do działania pośredniego, jak np. pchnięcia dźwigni przekładającej zwrotnicę, ów emocjonalny opór pozostaje znikomy, ustępując miejsca przesłankom racjonalnym.

Występowanie tych barier psychicznych ma charakter uniwersalny. Jak silna jest ta naturalna reakcja, przekonują świadectwa dotyczące np. członków Einsatzgruppen, którzy doznawali jej wstrząsającego wpływu nawet wtedy, gdy mord był już ich zajęciem powszednim. Uniwersalność tej reakcji jest najprawdopodobniej źródłem powszechności i bezwzględności skorelowanych z nią norm etycznych, będących ich społeczną ekspresją, kodującą to pierwotne doświadczenie w języku moralności.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się