fbpx
Zbigniew Rokita kwiecień 2017

Kirgiz wsiada do auta

Kirgistan to uboga i niewielka kraina, nieznana szerzej polskiemu czytelnikowi – gubi się wśród sąsiednich „stanów”, kojarzy co najwyżej z peryferiami dawnego Związku Radzieckiego.

Artykuł z numeru

Języki miłości

Języki miłości

A to nie poradziecki skansen, w którym życie zamarło – w ciągu ostatniego ćwierćwiecza przetoczyły się przez nią dwie rewolucje, krwawe konflikty etniczne, swoje bazy mieli tutaj jednocześnie i Amerykanie, i Rosjanie. Również przeszłość tych ziem jest ciekawa, choć tragiczna.

Na polskim rynku wydawniczym długo brakowało książek o Kirgistanie, najczęściej pisano o nim „przy okazji” (Colin Thubron, Tiziano Terzani, Ryszard Kapuściński). I choć ostatnio pojawiły się takie pozycje jak Wystarczy przejść przez rzekę Ludwiki Włodek czy Sowietstany Eriki Fatland, to polski czytelnik wciąż może czuć niedosyt. Tę lukę zapełnić stara się filozof Cezary Kościelniak na kartach książki Frunze w meczecie. Autor nie stał się tym, kim dla Abchazji jest Wojciech Górecki, dla Czech Mariusz Szczygieł czy dla Stambułu Max Cegielski, ale wykonał istotną pracę. Opisał Kirgistan w swojej reportersko-eseistycznej książce z najrozmaitszych perspektyw: tamtejszego rynku wydawniczego, życia na wsi, konfliktu z Uzbekami czy dramatów osób, które w przeszłości karnie trafiły na te ziemie. Kościelniaka Kirgistan ciekawi. I choć na ogół woli filtrować rzeczywistość przez siebie i własne doświadczenia niż przez literaturę czy politykę, problemy kraju stara się osadzać też w szerszym kontekście – regionu, obszaru poradzieckiego, chętnie sięga po przykłady z historii. Frunze w meczecie to pozycja dobra dla osób, które chcą rozpocząć swoją przygodę z Kirgistanem lub z Azją Centralną w ogóle.

_

Cezary Kościelniak

Frunze w meczecie

Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznań 2016, s. 168