fbpx
Małpa w Yamanouchi
fot. Steven Diaz / Unsplash
Uładzimir Niaklajeu listopad 2022

Małpa

Myślał o małpie, bo była namalowana na masce jego samochodu. Wszyscy pytali: „Po co ci ta małpa na masce?” – a on nie potrafił odpowiedzieć, choć sam ją namalował.

Artykuł z numeru

Odczarowanie Jezusa

Czytaj także

Justyna Prus

Trzy światy białoruskiej rewolucji

Dzina lubiła mówić:

„Wielbłąd nosi garby dwa / W życiu wszak nie wszystko gra!”.

Tadzik słuchał i myślał: „A jeśli jeden? Są przecież wielbłądy jednogarbne. I co wtedy? W życiu wszystko gra?”.

W ogóle lubił sobie pomyśleć. Nie o jakichś drobiazgach – jak na przykład czy aspiryna pomaga na ból głowy, czy głowa przestaje boleć sama – ale o życiu.

Trudno mu było wytłumaczyć, jak on o tym życiu myślał. Nie tak jak o aspirynie i głowie, lecz o ich związku. No i o różnych innych związkach. Też nie o byle jakich… jak sąsiada z sąsiadką. Nie. O związku korzeni z liśćmi. Nieba z ziemią. Chwili z wiecznością. Czy choćby kurzu i deszczu, który ten kurz uklepuje…

Życie to nie deszcz ani kurz. I nie sąsiad z sąsiadką.

W takim razie co?

Kręcił tym niebem i ziemią, sąsiadem i sąsiadką, a miał taki dziwny zmysł, że mógł obracać tym, co widział, jak obrazkiem w komputerze. I kurz przesypywał się w deszcz, przez który sąsiad z sąsiadką szli do góry nogami.

Jednak to niczego nie zmieniało i niczego nie wyjaśniało.

Po co to wszystko? No, samo życie i on, Tadzik, w tym życiu? Albo taki wielbłąd. Czy małpa. Po co małpa? Żeby jeść banany? Przecież banany może jeść każdy. Chyba po coś innego… Ale po co

Myślał o małpie, bo była namalowana na masce jego samochodu. Wszyscy pytali: „Po co ci ta małpa na masce?” – a on nie potrafił odpowiedzieć, choć sam ją namalował. Pewnego razu obudził się, przyśniwszy małpę, i namalował taką, jaka mu się przyśniła.

– Dlaczego na samochodzie. Na masce? Tak właśnie ci się przyśniła? – dopytywała Dzina, kiedy się pobrali i wiózł ją na skraj miasta, gdzie wynajął kawalerkę, żeby nie mieszkać z rodzicami. – Jak mogła ci się przyśnić małpa na samochodzie?

A co miało mu się przyśnić? Samochód na małpie?

Tam, na skraju miasta, urodziła im się córeczka, której dali na imię Alesia.

Czemu urodziła się córeczka, a nie syn?… Nie żeby tak bardzo chciał syna, ale czemu? I dlaczego dali jej na imię Alesia, a nie Daria, jak sąsiedzi? Bo tak im przyszło do głowy? Ale dlaczego? To nie aspiryna…

Czasem plątał się w tych myślach i wtedy przestawał myśleć.

– Chodź, zamalujemy tę małpę. Sąsiedzi patrzą i się śmieją – od czasu do czasu czepiała się go żona, lecz on nie zamalował. Niech patrzą i się śmieją, co w tym złego?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się