fbpx
Judith Friedlander lipiec-sierpień 2020

Ágnes Heller. Dobrzy ludzie istnieją

Ágnes Heller była nie tylko wybitną i przystępną filozofką, ale także dobrym człowiekiem – „bycie dobrym” to był zresztą przedmiot jej filozoficznych badań. Nie żeby ona kiedykolwiek włączyła siebie do grona osób, które opisywałaby tym sformułowaniem. Ale ja – owszem – tak o niej myślę

Artykuł z numeru

Przystanek: miasto

Przystanek: miasto

Po raz pierwszy spotkałam się z Ágnes w nowojorskim New School jesienią 1993 r., gdy zostałam dziekanem Wydziału Magisterskiego. Właśnie poinformowała, że przeprowadza się do Budapesztu, razem ze swoim mężem Ferencem Fehérem. Przebywająca na wygnaniu od 1977 r. para słynnych dysydentów ochoczo wracała do domu, do nowych demokratycznych Węgier, niedawno wyzwolonych spod komunistycznego reżimu.

Kilka miesięcy po powrocie do Budapesztu Ferenc zmarł na atak serca, zostawiając Ágnes z budową ich nowego życia już bez niego. Nie była ona jednak nigdy sama. Oprócz rodziny tysiące, jeśli nie miliony, fetowały tę najbardziej podziwianą węgierską filozofkę i publiczną intelektualistkę. Po śmierci Ferenca Ágnes podróżowała więcej niż kiedykolwiek, dając wykłady dla akademików, polityków i grup kulturowych, pisząc wciąż obficie, publikując niemal jedną książkę rocznie, przeznaczoną zarówno dla uczonych, jak i szerszej publiczności.

Choć Ágnes mieszkała na co dzień na Węgrzech, wciąż jeden semestr w roku uczyła w New School. Dzięki temu miałyśmy szansę się poznać i szybko stałyśmy się bardzo dobrymi przyjaciółkami. Tak bardzo, że wiele lat później syn Ágnes György Fehér zaprosił mnie do Budapesztu na świętowanie jej 85. urodzin. Choć nie mogłam wówczas przyjechać, obiecałam, że będę na 90.

Gdy przyjechałam na jej urodziny w maju zeszłego roku, Ágnes była w świetnej formie, jak zwykle pełna życia. Każdego ranka, o 7.00 rano, schodziłyśmy do basenu w podziemiach jej apartamentowca i pływałyśmy energicznie przez pół godziny. Pomiędzy spotkaniami z dziennikarzami chętnymi do zrobienia z nią wywiadu w dniach przed jej 90. urodzinami razem z Ágnes spacerowałyśmy po Budzie i Peszcie, zwiedzałyśmy muzea, byłyśmy w operze i na koncercie oraz uczestniczyłyśmy w jednej uroczystości za drugą, organizowanych przez jej kolegów, studentów, rodzinę i przyjaciół. Byłyśmy więc zarówno na wzruszającym uhonorowaniu Ágnes przez mierzący się z wieloma kłopotami Uniwersytet Środkowoeuropejski, jak i na – najbardziej spektakularnej – imprezie-niespodziance przygotowanej przez Zsuzsę, córkę Ágnes, dla jej 120 najbliższych przyjaciół.

13 maja, dzień po tym jak Ágnes oficjalnie skończyła 90 lat, pojechałyśmy rannym pociągiem do Innsbrucka, gdzie wieczorem miała prelekcję o empatii – mówiła po niemiecku, bez żadnych notatek. Tydzień później widziałyśmy się jeszcze w Paryżu, gdzie jadła lunch z Emmanuelem Macronem i grupką europejskich intelektualistów. Wróciwszy do Budapesztu, Ágnes spędziła czerwiec i początek lipca, kończąc ostatni tom swojej historii filozofii dla węgierskich studentów. Potem jak co roku udała się na wakacje nad jezioro Balaton, gdzie zwyczajowo zatrzymała się w domku Węgierskiej Akademii Nauk. 19 lipca Ágnes jak zwykle wybrała się, by popływać przez ponad godzinę. Jednak tym razem coś poszło nie tak i nie zdołała już wrócić na brzeg

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się