że piewca kultury wiejskiej, przedstawiciel nurtu chłopskiego, że stosunek u niego do języka też chłopski, nabożny, że jego książki są medytacją nad ludzkim losem, szukaniem ukrytych sensów życia i uniwersalnych prawd o świecie i człowieku. Myśliwski, któremu ciążą takie kategoryzacje, odbija czasem piłeczkę, mówiąc z zawadiackim uśmiechem na twarzy, że posiada twardy ołówek 3H, ale częściej pisze gumką, czyli – jak rozumiem – przede wszystkim ściera, oraz że kategoria losu ludzkiego nie istnieje, jest jedną z jego udręk, ponieważ nie odpowiadają mu żadne definicje losu. „Los jest kategorią intelektualną – przyznaje w Rozmowach poszczególnych Filipa Dzierżawskiego. – Dane jest nam życie, nie los. Los jest zabiegiem naszego umysłu, naszej świadomości. Musimy w życiu wyeliminować przypadkowość, a w związku z tym musimy życiu nadać rangę losu”.
Wiele lat temu po lekturze Kamienia na kamieniu, poruszona tą książką, postanowiłam, podobnie jak jej bohater, Szymon Pietruszka, ukroić kromkę chleba, tak cieniusieńko, żeby prześwitywał przez nią świat. W tym symbolicznym przypatrywaniu się światu przez kromkę chleba dopatrzyłam się analogii do sposobu budowania narracji przez Wiesława Myśliwskiego i kiedy po latach myślę o jego powieściach, słyszę stukot kopyt na kamiennej drodze, szczekanie Kruczka, melodię tanga, melancholijne i rozproszone głosy ludzi, którzy gwarzą o świecie z dozą wyrozumiałości. „Ta wyrozumiałość jest mieszanką goryczy i godności, strachu i wzniosłości, poczuciem zbawienia i klęski” (Kamień na kamieniu).
Myśliwski pokazuje jednostki będące w zawieszeniu, w chwilach zadumy, w takim czasie, w którym życie nie jest za nimi czy przed nimi, lecz z nimi, wypełnia ich pamięć po brzegi i wciąż na nowo określa ich tożsamość: „Jak teraźniejszość obecne całe w sobie, całe w swej okazałej pospolitości” (Nagi sad). To opisywanie „okazałej pospolitości” wydaje mi się czymś istotnym. Krojenie chleba, łuskanie fasoli, rąbanie drewna, rozpalanie w piecu, gotowanie rosołu, wszystkie te codzienne i zwykłe czynności tworzą splot dni i w tym misternie utkanym gobelinie ludzi, zwykle ciężko doświadczonych przez życie, trapią ich wewnętrzne konflikty. Narratorzy w swych bogatych monologach próbują się na oczach czytelnika dookreślić, wydobywają się z czasu, jak orzech z łupiny, stają się. A pamięć, która czasem jest zawodna, formuje ich od nowa. Ludzie zawieszeni w pamięci, między pragnieniem zachowania tego, co było, tego, co jest i będzie, między starym a nowym i niezbyt wspaniałym światem, w pajęczynie pamięci. Nie chodzi jednak o żonglowanie retrospekcjami, symultaniczną narrację, która tasuje różne płaszczyzny czasowe lub po proustowsku jest symbolicznym maczaniem magdalenki w herbacie. Myśliwskiemu nie chodzi raczej o walkę z czasem, trzymanie ręki, albo raczej pióra, na coraz słabszym pulsie świata polskiej prowincji. Pisarz podkreśla w wywiadach, że pisze intuicyjnie.
Dobra opowieść snuje się we wszystkie strony, nie podlega regułom czasu, bo ten rozlewa się w niej jak strumyk, który nagle wytrysnął spod ziemi. Żywioł opowieści jest najważniejszy.
W Kamieniu na kamieniu bohater istnieje w czasie relatywnym, mówi w taki sposób o swoim życiu, jakby opowiadał mit: „Czasem tylko się poczochrał”, „Czasem się tylko furażerkę na tym krzyżu powiesiło”, „Czasem lepiej wcale nie pamiętać”, „Czasem tylko nogą fiknie”, „Czasem tylko w kącie przy drzwiach”, „Czasem tylko wpadł sekretarz”, „Czasem żal mi ich było”. Czas przepływa przez bohaterów. W zwolnionych kadrach jak na obrazach Pietera Bruegla starszego, który, tak à propos, także był nazywany „chłopskim”, ludzie zastygają w codziennej krzątaninie. „Człowiek wmówił sobie, że ma za krótkie życie, w związku z czym zwykł się tłumaczyć ustawicznym brakiem czasu. Tylko, powiedzmy, gdyby żył dwa razy dłużej, miałby go więcej? Wątpię. Jeśliby komuś udało się skonstruować zegar, który odmierzałby człowiekowi czas zmarnowany, pusty, i czas pełny, poświęcony jakiemuś pożytkowi, choćby własnemu, okazałoby się, że większość życia zmarnował. Więc może i tak życie dane jest nam w nadmiarze” (Ostatnie rozdanie).