fbpx
fot. Jakub Grelowski / PAP
Jakub Gomułka wrzesień 2021

Spojrzenie poza teraźniejszość. Proza Stanisława Lema

Proza Stanisława Lema kojarzy się przede wszystkim z wyprawami w kosmos, kontaktem z cywilizacjami pozaziemskimi, inteligentnymi komputerami i robotami. To jednak nie cała paleta zagadnień, którymi zajmował się krakowski pisarz.

Artykuł z numeru

Planeta Śląsk

Jednym z tematów stale powracających zarówno w jego beletrystyce, jak i eseistyce – zwłaszcza w dojrzałym okresie twórczości – jest kultura.

Powrót z gwiazd 1961

To nie kultura określa kierunki rozwoju technicznego, lecz odwrotnie: to technologia współkształtuje kulturę, zmieniając warunki życia ludzi. Ilustrację tej tezy można znaleźć już w Powrocie z gwiazd. Główny bohater, astronauta, po 10 latach podróży kosmicznych przybywa na Ziemię, gdzie ze względu na zjawisko dyletacji czasu minęło stulecie z okładem. Tym, co go zaskakuje najbardziej, nie są innowacje techniczne, lecz właśnie głębokie zmiany w kulturze wywołane przede wszystkim przez proces zwany betryzacją. Jest to zabieg chemiczny, któremu poddawani są wszyscy ludzie, trwale eliminujący skłonność do agresji. Okazuje się, że ma on nieprzewidziane skutki uboczne: ziemska cywilizacja rezygnuje z ambitnych celów, takich jak eksploracja kosmosu, zamiast tego skupia się na zapewnieniu bezpieczeństwa i zaspokajaniu potrzeb jednostek. Powracający z gwiazd astronauci nazywają ten stan pogardliwym określeniem „mli mli”.

Doskonała próżnia 1971

Doskonała próżnia gromadzi recenzje apokryfów. Szczególna forma literacka, jaką jest krytyczne omówienie nieistniejącego dzieła, pozwala Lemowi zaprezentować stanowisko, z którym się osobiście nie zgadza. Tezą fikcyjnej monografii Wilhelma Kloppera, której tytuł w przekładzie na język polski brzmi „Kultura jako błąd” (Die Kultur als Fehler), nie jest sama fałszywość kulturowych obrazów świata – to dla autora Solaris w zasadzie banał. Recenzowany apokryf koncentruje się na konflikcie między kulturą a cywilizacją techniczną: podczas gdy ta pierwsza posiada jedynie środki symbolicznego radzenia sobie z ludzkimi niedolami, takimi jak choroby, starzenie się, śmierć, i stara się nadawać sens wszystkim bytowym niedostatkom wynikającym z ewolucyjnego przypadku, ta druga rozporządza metodami ich realnego usunięcia. Instrumentalna ingerencja w biologię człowieka oznacza zagrożenie dla sfery symbolicznej, ponieważ ją unieważnia i czyni zbędną. Błąd, o którym mówi fikcyjny niemiecki antropolog, polega na obstawaniu w tym konflikcie przy kulturze, podczas gdy to technologia przynosi nam autentyczne wyzwolenie z naturalnych niedoskonałości poprzez ulepszanie nas samych.

Dzienniki gwiazdowe 1971

Podróż dwudziesta pierwsza, opowiadanie dołączone do cyklu Dzienniki gwiazdowe w wydaniu z 1971 r., zawiera szkic rozciągniętej na całe stulecia historii cywilizacji. Osiągnęła ona całkowitą suwerenność względem Natury: możliwe są dowolne przekształcenia zarówno ciał, jak i umysłów. Uprawnione formy owych przekształceń stają się najważniejszą kwestią polityczną – epoki indywidualizmu i anarchii morfologicznej przeplatają się z okresami, w których forma ciała podlega ścisłej państwowej regulacji i centralnemu planowaniu. Jednak brak biologicznych niezmienników i jakichkolwiek naturalnych ograniczeń oznacza relatywizację wszelkich wartości i celów, w istocie ich unieważnienie, a także całkowitą amorfię kultury. Pomimo groteskowej konwencji utworu Lem przedstawia w nim własne stanowisko, wypowiadane gdzie indziej – np. w Dyskusji o nauce i wierze z 291. numeru „Znaku” (1978) – w tonie jak najbardziej poważnym. Nie ma w nim nic z oświeceniowej i scjentystycznej wiary w postęp. Wręcz przeciwnie, rozwój cywilizacyjny prezentowany jest jako czynnik niszczycielski, z powodu którego kultura nieuchronnie – na oczach pisarza – pogrąża się w przypadkowości i bezsensie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się