fbpx
Recep Tayyip Erdoğan pozdrawia tłum zgromadzony na uroczystości 948. rocznicy bitwy pod Manazikertem w Parku Narodowym Malazgirt w Mus we wschodniej Turcji fot. Turkish Presidency / Cem Oksuz / Anadolu / Getty
Recep Tayyip Erdoğan pozdrawia tłum zgromadzony na uroczystości 948. rocznicy bitwy pod Manazikertem w Parku Narodowym Malazgirt w Mus we wschodniej Turcji fot. Turkish Presidency / Cem Oksuz / Anadolu / Getty
Adam Michalski maj 2023

Koniec Turcji Erdoğana?

Recep Tayyip Erdoğan, piastując w ciągu 20 lat najwyższe funkcje państwowe, przetrwał wielokrotne masowe protesty i próbę zbrojnego puczu. Czy odsunie go od władzy wytrawny polityk pochodzący z ubogiej Anatolii?

Artykuł z numeru

Najlepsze miejsce do życia

W Anatolii i na jej obrzeżach trzęsienie. Polityczne i sejsmologiczne. Trwająca już od miesięcy kampania wyborcza w Turcji odbywa się na tle napięć społecznych i kataklizmu, jakim było trzęsienie ziemi z 6 lutego. Jak podaje Krajowa Agencja Zarządzania Kryzysowego (AFAD), żywioł ten tylko po stronie tureckiej pochłonął już 47,5 tys. ofiar oraz doszczętnie zniszczył tysiące budynków. Szkody, wyliczane przez instytucje międzynarodowe i środowiska badawcze, sięgają łącznej sumy ok. 100 mld dolarów – jednej dziewiątej całego PKB kraju. I choć logika wskazywałaby, że to właśnie ten temat zdominuje media tureckie na najbliższe miesiące, okazuje się, że tak nie jest.

Kampania wyborcza tocząca się w roku, w którym Republika Turcji obchodzi swoje setne urodziny, to na tyle fundamentalne wyzwanie, że jest w stanie zepchnąć na drugi plan nawet największy kataklizm w jej współczesnych dziejach. Na tureckim stepie dochodzi bowiem do starcia dwóch tytanów polityki, a stawka jest wysoka jak bodaj nigdy w historii tego kraju. Chodzi nie tylko o symbolikę stulecia republiki, ale przede wszystkim o przejęcie władzy i instytucji państwowych, a w ślad za tym zmianę systemu i mechanizmów uprawiania polityki. Czy w połączonych wyborach prezydenckich i parlamentarnych Turcja dalej opowie się po stronie konserwatywnego islamu z nutą silnego nacjonalizmu w wydaniu prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP)? Czy może powróci do kemalistowskich korzeni w postaci zjednoczonej opozycji, z jej kandydatem na prezydenta Kemalem Kılıçdaroğlu na czele? Wybory już za pasem, bo 14 maja.

Kryzys w opozycji

Po trwających rok bolączkach związanych z wyłonieniem w szeregach opozycji wspólnego kandydata na prezydenta Turcji 6 marca wreszcie osiągnięto porozumienie. Nie obyło się oczywiście bez drastycznych zwrotów akcji. Na kilka dni przed wyborem kandydata druga co do wielkości partia opozycyjna – Dobra Partia (İYİ) pod przewodnictwem Meral Akşener – ogłosiła, że wychodzi ze współtworzonej koalicji pod pretekstem, iż preferowani przez nią kandydaci na urząd prezydenta, czyli merowie Stambułu i Ankary, zostali odrzuceni przez pozostałe partie opozycyjne należące do tzw. Stołu Sześciu. Platforma polityczna, o której mowa, to sojusz sześciu partii opozycyjnych. W jej skład wchodzą zarówno Republikańska Partia Ludowa (CHP) i ultranacjonalistyczna İYİ, jak i mniejsze partie o korzeniach islamskich i liberalnych. Wyjście z koalicji i utworzenie oddzielnego bloku przez Meral Akşener nie tylko doprowadziłoby do osłabienia opozycji, ale też zwiększyłoby szansę na wygraną Erdoğana już w pierwszej turze. Kryzys związany z rokoszem Dobrej Partii trwał ostatecznie tylko trzy dni i zakończył się powrotem İYİ do Stołu Sześciu. Akşener wycofała się ze swojego ultimatum, jakim było mianowanie merów największych metropolii na potencjalnych kandydatów na prezydenta, a w zamian uzyskała gwarancję, że obejmą oni urzędy wiceprezydentów po wygraniu wyborów przez opozycję. Dzięki temu İYİ zgodziła się poprzeć kandydaturę Kemala Kılıçdaroğlu – faworyta pozostałych pięciu partii opozycyjnych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się