fbpx

Małgorzata Fidelis: Kobiety i komunizm

Szukając traktorzystki

Szukając traktorzystki

Małgorzata Fidelis

O kobietach w powojennej Polsce przywykliśmy myśleć według schematów. Jesteśmy przekonani, że zmuszono je do pracy poza domem – siłą posadzono na traktorach. Po pracy zaś ustawiały się w kolejkach, by rozpocząć swój „drugi etat” w słabo wyposażonym gospodarstwie domowym. W rezultacie kobiety były przemęczone, zaniedbane, nie miały czasu dla rodziny i dla siebie. Innymi słowy, komunizm wygonił kobiety z domu do pracy i pozbawił je kobiecości. Czy rzeczywiście tak było?

Ponad 10 lat temu podjęłam badania nad sytuacją kobiet robotnic w powojennej Polsce. Godzinami siedziałam nad materiałami prasowymi, dokumentami archiwalnymi, wspomnieniami, opracowaniami naukowymi. Przeprowadziłam wiele wywiadów z kobietami w różnych częściach kraju. Już na pierwszy rzut oka było widać, że oficjalna propaganda na temat równouprawnienia była inna, niż myślimy. Trudno mi było znaleźć wizerunek kobiety „zmaskulinizowanej” – odartej z kobiecości. Z okładek czasopism, nawet tych z lat 50., spoglądają na nas dziewczyny przy spawarce lub suwnicy, ale w pełnym makijażu, ze starannie ułożonymi lokami, uśmiechnięte. Wizerunek kobiet na traktorze pojawiał się wówczas w prasie sporadycznie, a przecież miał być rzekomo wszechobecnym symbolem komunistycznej emancypacji. Znalazłam tylko jeden artykuł o traktorzystce Stasi w „Trybunie Ludu”, kilka zdjęć kobiet na ciągniku w „Przyjaciółce” w I połowie lat 50… Później te obrazy bezpowrotnie zniknęły.

Postanowiłam zatem zarzucić na moment studiowanie propagandy, a poszukać innych archiwalnych dokumentów o kobietach „zmuszonych” do pracy przez system. Już na wstępie usłyszałam od pewnego archiwisty, że jestem na dobrym tropie, a ponieważ przyjechałam ze Stanów Zjednoczonych, poradził mi, bym porównała sytuację czarnych niewolnic na Południu z sytuacją kobiet w PRL. Według niego nie było między nimi wielkich różnic. Inny pan, tym razem pracownik jednego z muzeów na Śląsku, gdy zapytałam o zbiory fotografii kobiet górniczek, uprzejmie mnie poinformował, że w Polsce kobiety nigdy w kopalniach nie pracowały. Czego więc szukałam?

Tymczasem kilka ulic dalej od archiwum i muzeum mieszkała pani Marianna. Na początku lat 50. przez prawie 3 lata pracowała jako górniczka pod ziemią przy obsłudze transportu węgla. Bardzo sobie tę pracę chwaliła. Po kilku latach ciężkiej roboty na powierzchni w sortowni, tradycyjnym miejscu zatrudnienia kobiet w górnictwie w tamtym czasie, był to dla niej ogromny awans. Jako górniczka pracująca „na dole” była dumna z wysokiej pensji, bo mogła dobrze się ubrać i iść do pracy, wyglądając „jak pani inżynier”. Nie uważała pracy pod ziemią ani za nietypową dla kobiety, ani tym bardziej „niewolniczą”. „Gdybym teraz miała, powiedzmy, 30 lat, a kobiety mogłyby pracować pod ziemią – dodała na koniec naszej rozmowy – nie wahałabym się ani przez chwilę”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się