fbpx
Anna Syska grudzień 2015

„Architektura karmi się architekturą”

„To naturalne, że próbując zrozumieć fenomen twórczości naukowej czy artystycznej, pytamy o nauczyciela (…). Wydaje się nam, że otrzymamy w ten sposób jakiś interpretacyjny klucz, jesteśmy przekonani, że potencjał naszego bohatera uruchomiło obcowanie z jakąś inną wielką osobowością i to ona wyzwoliła jego kreatywność” – tak Janusz Sepioł zaczyna jeden z esejów zamieszczonych w książce Architekci i historia. Co prawda, nie jest to tekst otwierający, jednak zapisane w nim zdania charakteryzują cały zbiór.

Artykuł z numeru

Potrzeba gościnności

Potrzeba gościnności

Każdy zawód rządzi się swoimi prawami. W przypadku architektów jednym z niepisanych prawideł jest nieustanna potrzeba oglądania budynków. Nie jest to zwyczajne podziwianie, ale analizowanie, rozkładanie na czynniki pierwsze, a także podglądanie pracy innych, niekiedy są nimi koledzy lub rywale z architektonicznych konkursów, innym razem mistrzowie lub ci,  którzy tworzyli przed wiekami. Sepioł twierdzi, że: „Architektura karmi się architekturą. Nie czerpie z życia jak literatura czy film. Nie powstaje z samych emocji jak muzyka” – nowe budynki prowadzą przestrzenny i funkcjonalny dialog ze starymi, młodzi twórcy muszą odnieść się do tego, co stworzyli starzy. Nowe pokolenie kształci się na wzorach przyjętych lub opracowanych przez starsze. Dzieje architektury są istotnym elementem, pokazującym zasadę podpatrywania, odnoszenia się, a niekiedy negacji tego, co zaprojektowali poprzednicy. Są nimi mistrzowie, projektanci podziwiani, odkrywani na nowo podczas wakacyjnych podróży, często anonimowi, niekiedy niegoszczący na kartach ksiąg z dziejami budowania, ale zawsze ważni, chociaż ich znaczenie może mieć charakter subiektywny. Tych właśnie mistrzów przedstawił autor w esejach. Opowieści składają się na historię architektury prezentującą sylwetki twórców i ich projekty, które, choć docenione, nadal nie cieszą się największym uznaniem. Niekiedy, chcąc je dojrzeć, widz architekt musi zboczyć z głównego traktu i zrezygnować z utartych przez turystów ścieżek. Sepioł prezentuje sylwetki architektów, którzy mieli odwagę konsekwentnie realizować swoje dzieło. Są wśród nich postacie, których twórczość wywarła wpływ na sposób postrzegania i interpretacji architektury przez autora. W lekki sposób prowadzi czytelnika przez różne zakątki Europy i Azji, odkrywając dla niego to, co dla siebie odkrył już wcześniej. Jest to swoisty dziennik podróży architektonicznych, zapisów z niespiesznego spaceru. Autor zachwyca się domami Charlesa Voyseya, stylistyczną nieprzystawalnością budynków Jože Plečnika, żelbetowymi strukturami kościołów Gottfrieda Böhma i troską o detale Carla Scarpy. Opowiada o nich w sposób, który intryguje i sprawia, że czytelnik, nawet jeśli nie widział żadnego z opisywanych obiektów, zaczyna pałać chęcią zobaczenia ich. Sepioł prezentuje przede wszystkim XX-wieczną architekturę, tworzy obraz, na który składają się dzieła najważniejszych, głównie europejskich, twórców. Nie jest to przypadkowy wybór, ale taki, którego wyjątkowe rezultaty inspirują i sprawiają, że czytelnik wierzy, że pośród blaszanych dyskontów i postępującej „styropianizacji” jest miejsce na dobrą architekturę, która niesie ze sobą pewne treści, a odczytać je może tylko odbiorca wrażliwy, zdolny do odnalezienia piękna w jednym kamieniu, nierówno wypalonej cegle lub śladach deski odciśniętej w żelbecie.

_

Janusz Sepioł

Architekci i historia

Wydawnictwo Universitas, Kraków 2015, s. 258