fbpx
J.D. Vance (fot. Gage Skidmore)
J.D. Vance (fot. Gage Skidmore)
Maciej Jakubowiak czerwiec 2018

Bidoki wszystkich krajów

Dlaczego historia pewnego mężczyzny i jego ekscentrycznych krewnych stała się amerykańskim bestsellerem? Odpowiedź – jak w wielu kwestiach dotyczących Stanów Zjednoczonych w ostatnich miesiącach – jest przewidywalna: Donald Trump.

Artykuł z numeru

Kochać, uprawiać, chronić

Kochać, uprawiać, chronić

Czytaj także

Maciej Jakubowiak

Cała masa sprzeczności

Z pisaniem o biedzie wiąże się paradoks. Ona sama nie dysponuje środkami, żeby wkroczyć w sferę publiczną, bo też zajęcie w niej miejsca jest uwarunkowane pewnym poziomem kapitału – ekonomicznego bądź kulturowego. Lecz z tego samego powodu kiedy ktoś już opowiada o biedzie, to jednocześnie zaświadcza, że ją przekroczył. Właśnie dlatego nie ma ona właściwej reprezentacji ani artystycznej, ani politycznej. Zawsze ktoś mówi w jej imieniu, ale wyłącznie w taki sposób, aby się z nią nie utożsamić. Zresztą bieda nie ułatwia sprawy, bo jest stanem braku; a ci, którzy jej doświadczają, nie umacniają się na swoich pozycjach, ale chcą je możliwie szybko opuścić. A jeśli już to zrobią, to przecież nie marzą o tym, żeby do nich wrócić. Chyba że upatrują w tym intratnego interesu.

*

Elegia dla bidoków J.D. Vance’a to autobiograficzficzna opowieść 30-latka, który przebił szklany sufit odziedziczonego ubóstwa i ukończył prawo na Yale: „Dwa pokolenia temu mój dziadek i babcia byli biedni jak myszy kościelne, ale zakochani. Pobrali się więc i wyjechali na północ z nadzieją, że wyrwą się z otaczającej ich potwornej nędzy. Ich wnuk (ja) ukończył studia na jednym z najlepszych uniwersytetów świata”. Byłaby to klasycznie amerykańska historia „od zera do milionera”, gdyby nie fakt, że jej właściwym tematem nie jest seria sukcesów głównego bohatera, lecz próba zrozumienia, jak właściwie do nich doszło.

Vance opisuje kondycję społeczną mieszkańców amerykańskich Appalachów – potomków szkocko-irlandzkich imigrantów, bidoków właśnie, czyli amerykańskich hillbillies. Bidoki są – wedle stereotypu – nieokrzesani, nieufni wobec modernizacji, władzy państwowej i zasad higieny, za to silnie przywiązani do ziemi i rodziny, często mają wybuchowy temperament i wykazują skłonności do alkoholu. To również społeczność, która od niemal 100 lat zmaga się z ubóstwem uwarunkowanym niewydolną gospodarką. Już New Deal prezydenta Roosevelta miał służyć poprawie sytuacji, ale kiedy po II wojnie światowej rejon nie nadążał za postępującą mechanizacją produkcji, zaczęła się wielka fala migracji. To właśnie był powód wspomnianego wyjazdu dziadków Vance’a na północ, gdzie szybka industrializacja oferowała całym rodzinom ekonomiczną i życiową stabilizację. Kultura i obyczajowość bidoków przeniosła się wraz z nimi – również do Middletown w stanie Ohio, gdzie osiedli przodkowie autora i gdzie urodził się on sam. Tyle tylko że w latach 80. przemysł metalurgiczny rozpoczął przeprowadzkę do Azji, pozostawiając cały region – nazywany odtąd pasem rdzy (Rust Belt) – na granicy ubóstwa.

*

Głównymi bohaterami Elegii…, oprócz samego Vance’a, są jego babcia i matka. Skomplikowane relacje tej ostatniej z mężczyznami oraz problemy z substancjami psychoaktywnymi sprawiają, że mały J.D. doświadcza w dzieciństwie wszelkich przejawów niestabilności życiowej, od częstych przeprowadzek po przemoc psychiczną i fizyczną, co nie wpływa korzystnie na wyniki w szkole i perspektywy na przyszłość. Ratunek znajduje w domu dziadków, którzy – choć sami odziedziczyli porywczy temperament i skłonność do alkoholu – z uporem troszczą się, by ich wnuk mógł wyrwać się do lepszego świata.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się