fbpx
Anna Wróblewska Maj 2014

Nowa era kin studyjnych

Co się dzieje z kinami studyjnymi? Dlaczego zamiast – w myśl logiki – wyginąć w bezlitosnym pejzażu multipleksów, coraz wyraźniej odznaczają się na kulturalnej mapie naszych miast?

Artykuł z numeru

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

Nikt nie wie, skąd wzięło się określenie „kino studyjne”. W PRL-u nazywano je początkowo Kinami Dobrych Filmów. Kto pamięta, że taki podtytuł miało Kino Wiedzy w Pałacu Kultury i Nauki? Etymologia nazwy „studyjny” prowadzi nas do studiowania, a więc zgłębiania, edukacji. André Bazin pisał, że kina trzeba uczyć się jak mowy. Każdy, komu zdarza się bywać w kinach studyjnych, zrozumie ideę od razu.

Pierwsze kina studyjne powstały w Europie w latach 20. jako tzw. kluby filmowe. W Stanach Zjednoczonych i Europie kina specjalizujące się w pokazywaniu dobrych, artystycznych filmów nazywano art cinemas, art house. W USA po II wojnie światowej wielki rozwój kin studyjnych bazował, co ciekawe, na ambitnym repertuarze europejskim. W amerykańskich arthousach wyświetlane były filmy Andrzeja Wajdy, Jerzego Kawalerowicza, Romana Polańskiego, Jerzego Skolimowskiego.

Przede wszystkim repertuar

W Polsce pierwsze kina studyjne powstały w latach 50. Najpierw pojawiły się Dyskusyjne Kluby Filmowe, które tworzyły się żywiołowo, głównie w środowiskach studenckich, przede wszystkim na fali odwilży po śmierci Stalina. Dzięki nim, jak czytamy w monografii Kino w sieci, zaczęła kształtować się świadomość, że kino może być sztuką, a ludzie, którzy zakładali kluby i w nich działali, wkrótce włączyli się w prace nad tworzeniem alternatywnej sieci dystrybucji. W powstaniu Sieci Kin Studyjnych czynnie uczestniczyli najbardziej poważani polscy krytycy i filmoznawcy, co także przyczyniło się do nobilitacji nowej Sieci. „Wszędzie na świecie istnieją kina dobrego repertuaru, wyświetlające tylko dobrane pod kątem poziomu artystycznego pozycje. Ich zadaniem jest nie dać przepaść w labiryncie masowej produkcji komercyjnej pozycjom wartościowym oraz pomóc w stworzeniu publiczności nowego typu, domagającej się tworzenia filmów ambitnych i oryginalnych” – pisał Jerzy Płażewski w 1961 r. w „Filmie”. Wtórował mu niedawno zmarły Jan Olszewski: „Kina studyjne są nam potrzebne bardziej niż kiedykolwiek. W ciągu ostatnich kilku lat stworzono na świecie wiele filmów wybitnych, odbiegających od tradycyjnych wzorów tematycznych i estetycznych. Pozycje te – ze względu na to, że są tak nowatorskie – nie mogą liczyć na milionową widownię. W normalnych kinach skazane byłyby na klęskę. Jeśli nie chcemy, by gust naszej publiczności zatrzymał się na poziomie przyzwyczajeń z lat 30. – musimy jakoś te filmy widzom pokazywać. Nie wolno zacieśniać im horyzontów”.

Jan Olszewski był zwolennikiem radykalnego, choć dość często podzielanego poglądu, że pewne filmy, pewne nurty powinny być kierowane wyłącznie do kin studyjnych.

Pierwszym kinem studyjnym była otwarta w 1959 r. łódzka Adria, za nią powstały: poznańska Warta, warszawska Wiedza, gdański Żak, krakowska Sztuka (obecnie – Ars). Nazwy te otoczone są dziś legendą. Podobnie jak pozostałe – gdańskie Kino Kameralne, Świt w Nowej Hucie, Stylowy w Łodzi, w Poznaniu Pałacowe oraz Muza (jedno z najstarszych kin w Polsce). Sale Gerard i Zbyszek stołecznego Muranowa, którego gospodarzem przez wiele lat był słynny krytyk Leon Bukowiecki, do dzisiaj zapełniają się widzami. Tak samo jak do dziś działa katowicki Kosmos czy wrocławska Polonia, również uruchomione w latach 60. Dzielnie dotrzymywały im kroku bydgoska Awangarda, studencka Chatka Żaka w Lublinie, krakowski Związkowiec, kino w Łódzkim Domu Kultury oraz również w Łodzi Tatry, i w końcu jeden z najsłynniejszych DKF-ów lat 80., czyli Dom Sztuki na grzęznącym w glinie, za to zasiedlonym przez inteligencję Ursynowie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się