Tak, dostrzegam możliwość zaistnienia takiego napięcia – tylko możliwość, bo jak dotąd praktyka zmieniła się u nas w niewielkim stopniu. To, co o homoseksualizmie mówi Katechizm Kościoła Katolickiego, gdzie w pkt 2358 czytamy o „szacunku, współczuciu i delikatności” oraz o unikaniu „niesłusznej dyskryminacji”, nie zadowala osób homoseksualnych, a przecież to już ogromny postęp wobec tego, jak w przeszłości traktowało się i często jeszcze wciąż się je traktuje. Wdrażajmy w duszpasterstwie (a więc i w katechezie) normy Katechizmu, a wyczuleni duszpasterze i teologowie niech śmiało przecierają dalsze szlaki myśli i praktyki w Kościele. Sądzę, że wielką w tym pomocą – prócz autentycznego szukania „prawdy Ewangelii” (Ga 2, 5) – mogą być postawa i słowa, gesty i teksty Franciszka, papieża Bożego miłosierdzia. Czytając Radość miłości kard. Franciszka Coccopalmerio, interpretatora papieskiej adhortacji Amoris laetitia, myślałem nie tylko o „osobach znajdujących się w sytuacjach nieuregulowanych” wobec małżeństwa, ale także o osobach homoseksualnych… „A Biblia?” – słyszę czasem takie pytanie i przywoływanie poszczególnych fragmentów, np.: Kpł 18, 22; 20, 13; Rz 1, 26–27; 1 Kor 6, 9; 1 Tm 1, 10. Odpowiadam: jeśli stosujemy zasady krytyki biblijnej do innych trudnych tekstów Pisma Świętego, dlaczego czynić wyjątek dla tych trudnych zdań? Zważyć przy tym trzeba także na postęp w medycynie, zwłaszcza w biologii i psychologii. Dlatego jestem optymistą. „Największy problem” (termin z zadanego pytania) to moim zdaniem próba zbliżenia oficjalnego nauczania kościelnego i sytuacji kobiet i mężczyzn żyjących w związkach homoseksualnych. A na obecnym etapie to zmiana w umysłach i sercach duszpasterzy i wiernych dokonana w duchu Ewangelii.
Bóg łaskawy uchronił mnie, chyba od zawsze i na zawsze, od uprzedzeń – to nie moja zasługa. Myślę tutaj również o stosunku do Żydów i chrześcijan innych wyznań, a także do niewierzących. Boję się jednak u siebie podejścia trochę paternalistycznego – rzec by można: z wysokości mojej dobroci i tolerancji. Takiej postawie powiedzieć trzeba: nie! Tylko pełny szacunek, traktowanie z powagą i po bratersku… Przyznać jednak muszę, że kwestia homoseksualizmu przez lata była mi obca; nie miałem specjalnych uprzedzeń, ale również i empatii – przyszła ona dopiero wtedy, kiedy na własne oczy zobaczyłem dyskryminację tych osób. A serce i głowa otworzyły mi się w pełni, kiedy zacząłem stykać się z osobami homoseksualnymi i tworzonymi przez nie środowiskami. Najważniejsze były spotkania rekolekcyjne i… w konfesjonale, na temat których chcę zachować milczenie. Ale na pewno po bezpośrednim zetknięciu się z nimi ci ludzie, moje siostry i moi bracia, stali mi się bliżsi. I to oni poniekąd głosili mi rekolekcje i nawet mnie „spowiadali”.