fbpx
fot. Pexels
z Nickiem Bostromem rozmawia Kacper Kowalczyk styczeń 2023

Człowiek, gatunek międzyplanetarny

Nie jesteśmy skazani na wieczną stagnację życia na Ziemi. Możemy wykorzystać kosmiczne zasoby, by w pełni zrealizować ludzki potencjał.

Artykuł z numeru

Filozofowie Doliny Krzemowej i przyszłość ludzkości

Czytaj także

Kacper Kowalczyk

Longtermizm, czyli pojutrze ludzkości

z Julianem Savulescu rozmawia Kacper Kowalczyk

Dobroczynna prokreacja

Pisał Pan kiedyś, że we wszechświecie marnuje się mnóstwo energii, bo wygląda na to, że żadna cywilizacja w pełni nie eksploatuje dostępnych gwiazd. Nazywa Pan to „astronomicznym marnotrawstwem” i sugeruje, że ludzkość mogłaby w przyszłości temu zaradzić.

Zgadza się. Co sekundę marnują się astronomiczne ilości energii potencjalnej i innych kosmicznych zasobów. Uważam, że warto byłoby zrobić z tym coś dobrego.

Twierdzi Pan jednak, że wyruszenie w gwiazdy i kolonizacja innych planet nie powinny być dla nas priorytetem. Dlaczego?

Mamy na razie jeszcze ważniejsze zadanie, a mianowicie zagwarantować, że faktycznie do tych gwiazd dotrzemy. Ze względu na samą długowieczność takich astronomicznych obiektów mniejsze ma znaczenie, czy stanie się to za 100 czy za 1000 lat, niż fakt, że w końcu się to uda. Uważam więc, że o ile wychodzimy od przyjętej wizji wszechświata i pewnych popularnych przesłanek moralnych, to powinniśmy przyjąć zasadę MaxiPOK, która głosi, że trzeba maksymalizować prawdopodobieństwo OK rezultatu, a więc uniknąć egzystencjalnej katastrofy, w końcu skolonizować wszechświat i  wykorzystać dostępną energię w dobrym celu.

A więc co myśli Pan o ludziach takich jak Elon Musk, którzy chcieliby szybszej kolonizacji kosmosu, a przynajmniej naszego Układu Słonecznego?

Elon uważa pewnie, że jest to sposób na obniżenie ryzyka egzystencjalnego. Jeśli staniemy się gatunkiem międzyplanetarnym, będzie mniej prawdopodobne, że jakaś katastrofa położy kres całej ludzkiej cywilizacji. A  więc nie chodzi mu o to, że powierzchnia Marsa się marnuje, ale że obecnie jako ludzkość stawiamy wszystko na jedną kartę, a  byłoby dobrze postawić chociaż na dwie.

Na przykład poprzez budowę kolonii na Marsie.

Właśnie. Uważam jednak, że mamy pilniejsze zadania. Przypuszczam, że kluczowe egzystencjalne zagrożenia pojawią się, zanim będziemy mieli okazję na założenie samowystarczalnych kolonii na Marsie. Co więcej, nie sądzę, żeby taka kolonia miała pomóc nam uporać się np. z zagrożeniami, które niesie sztuczna inteligencja. Inteligentne roboty mogłyby polecieć na Marsa równie dobrze jak my. Kolonia na innej planecie dałaby nam większe szanse na przetrwanie niektórych egzystencjalnych zagrożeń, np. związanych z asteroidami i kometami, ale wielu z nich łatwiej można by zaradzić tutaj, na Ziemi, przez tańsze rozwiązania, choćby budowanie większej liczby umocnionych schronów.

Ostatnio sugerował Pan, że postęp technologiczny jest podobny do losowania z urny, zawierającej korzystne kule białe, szare kule o mieszanych skutkach, ale także apokaliptyczne kule czarne. Czemu mielibyśmy przyjąć taką hipotezę?

Czarna kula to technologia lub idea, której domyślnym skutkiem jest zniszczenie cywilizacji, jaka ją odkryje. Nie wydaje się wykluczone, że wśród wszystkich możliwych idei i technologii jest przynajmniej jedna czarna kula.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się