fbpx
Screen z gry Our Life on Water, współtworzonej przez autorkę tekstu i opowiadającej o małej społeczności w Azji Południowo-Wschodniej – niszczonej przez korporacje i krótkowzroczną politykę. Gra będzie mieć premierę w 2024 r. fot. studio Different Tales
Screen z gry Our Life on Water, współtworzonej przez autorkę tekstu i opowiadającej o małej społeczności w Azji Południowo-Wschodniej – niszczonej przez korporacje i krótkowzroczną politykę. Gra będzie mieć premierę w 2024 r. fot. studio Different Tales
Karolina Sulej grudzień 2023

Jak przestałam się martwić i pokochałam gamedev

Jestem reporterką. Mam stworzyć grę komputerową. W co ja się wpakowałam? 

Artykuł z numeru

Rytuały. Jak zwolnić i żyć uważniej

Czytaj także

Daryl McCormack i Emma Thompson w filmie Sophie Hyde "Powodzenia, Leo Grande". Film gra ze społecznymi stereotypami dotyczącymi ról płciowych – opowiada o emerytowanej nauczycielce, która chcąc wreszcie doświadczyć satysfakcji w seksie, korzysta z usług młodego pracownika seksualnego fot. Forum Film

Karolina Sulej

Miękkimi brzuszkami

Przecież opowiadasz historie, poradzisz sobie. To były pierwsze słowa, jakie skierował do mnie mój przyszły szef Jacek Brzeziński, proponując mi kilka lat temu pracę pisarki w firmie Different Tales, zajmującej się wydawaniem i produkcją gier komputerowych. To tak tzw. indyk, czyli studio indie games – autorskich niezależnych gier dla wymagających odbiorców.

Kiedy piszę „gra komputerowa”, od razu mam przed oczyma rodzinną niedzielę z czasów mojego dorastania, braci ciotecznych w dresach i T-shirtach Fruit of the Loom przed pecetem, gdzie trwa maraton Mortal Combat, podczas gdy ja zwijam się w fotelu z książką Musierowicz.

Nie byłam graczką. Na całe moje doświadczenie składało się zaledwie sporadyczne pykanie w Mario Bros. skaczących po grzybkach i może jeszcze kilka dni w ciągu jednych czy drugich wakacji, kiedy bardzo znudzona, opalając się na plaży, brałam do ręki magazyn „Secret Service” od jakiegoś znajomego.

Kiedy więc po latach, jako dorosła dyletantka w temacie, siedziałam naprzeciwko weteranów branży gier wideo: Jacka Brzezińskiego i Artura Ganszyńca, którzy zachęcali mnie, żebym dołączyła do ich teamu i pracowała nad nowym projektem, byłam co najmniej niepewna.

Właściwie to powinnam była napisać, że poznałam „weteranów gamedevu”. Game development to bowiem pierwsze pojęcie, jakie musiałam przetworzyć jako nowicjuszka. Mieści wszystkich, którzy pracują przy tworzeniu, wydawaniu, produkowaniu i promowaniu gier.

To w Polsce niezły tłumek z międzynarodową renomą. Wystarczy wymienić choćby studia, takie jak: CD Project Red, 11Bit Studios, Techland, Flying Wild Hog. A szacuje się, że obecnie jest ich niemal 500, zatrudniających ok. 12 tys. tys. pracowników. Według badań PARP z 2021 r. jedna czwarta to kobiety – co daje nam drugie miejsce na świecie po Wielkiej Brytanii. Wiele z nich to koderki i pisarki.

Q000 – Intro

W 2018 roku r. Jacek i Artur pracowali nad grą Wanderlust, która miała opowiadać o doświadczeniu podróżowania. Pracowali nad grą albo – bardziej precyzyjnie rzecz ujmując – nad visual novel (kolejne słówko), czyli powieścią grową. Czytanie liter na ekranie połączone jest tu z określonymi mechanikami wyborów, nagród czy konsekwencji (z gameplayem). „Taka książka interaktywna, jestem w domu” – pomyślałam sobie naiwnie.

Jej koncepcja miała bazować na tym, na czym dobrze się znałam – reportażu, opowieściach non-fiction o dalekich krajach, przemyśle turystycznym, antropologii podróży. Przez następne kilka tygodni zbierałam materiały, rozmawiałam z reporterami, czytałam – łowiłam historie, które wydawały mi się nośne. Do współpracy dołączył mój mąż, który wyszukał do projektu ciekawe morskie opowieści, wspomagał też projekt fotograficznie i jako fotoedytor.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się