fbpx
Jacek Podsiadło

Kompan i kumpel

W przyrodzie, podobnie jak w języku, nie ma form „czystych”. Wszystko jest w jakimś stopniu krzyżówką, miksem, hybrydą. Mężczyzna to mieszanka mężczyzny i kobiety ze znaczną przewagą cech męskich. Wszyscy istniejemy jako trans-.

Jacek Podsiadło

Pokrewne dusze i duszpasterze

Pamiętacie jeszcze naszą przechadzkę szlakiem starych ostrowieckich widokówek? I jak to z lewej strony, znad rzeki i z Parku Miejskiego, wzywał nas Szlak Wagarowicza? Wtedy, strzymywani turystyczną powinnością, oparliśmy się tej pokusie, temu zewowi krwi. Za to dziś już Was tam zabiorę, i to z samego rana. Lecz czy będzie to spacer ku początkowi dnia, czy podróż do kresu nocy, to się dopiero okaże.

Jacek Podsiadło

Szanujemy piłkę (cz. IV)

Zatem jest ulewne popołudnie trzeciego dnia lipca 1974 roku, jak by powiedział Bogusław Wołoszański. We Frankfurcie nad Menem jedenastu biało-czerwonych herosów, jedenaście pereł rzuconych przez trenera Górskiego przed niemieckie wieprze, wychodzi na boisko z tunelu czasu. Wychodzą, wychodzą i wyjść nie mogą, gdyż boisko nie przypomina boiska.

Jacek Podsiadło

Szanujemy piłkę (III)

I tak wygraliśmy z Argentyną 3:2. Włosi zaś przemogli Haitańczyków, strzelając im trzy gole, które Ciszewski (a może „redaktor Budny”, który „składał meldunki” Ciszewskiemu) uznał za niegodne już wzmianki. Ale też te trzy gole razem wzięte nie ważyły tyle, ile tamten jeden.

Jacek Podsiadło

Szanujemy piłkę (cz. 2)

„Nawet Walia nie da rady mistrzom olimpiady”. „Choć rasowe macie krowy, o zwycięstwie nie ma mowy”. „Chłopcy z kraju tulipanów biorą lanie od ułanów”.

Jacek Podsiadło

Szanujemy piłkę (cz. 1)

„O naśladowaniu Ciszewskiego” można by napisać osobną książkę. Jego rozmnożony głos było słychać na wszystkich podwórkach i placykach służących za boiska.

Jacek Podsiadło

Właśnie tutaj, właśnie tutaj

Nie lubię określenia „szkoła życia”, ale muszę przyznać, że praca zapinacza hakowego to było właśnie to. I nie chodzi mi nawet o mądrość przekazywaną konusowi, którym byłem, bezpośrednio, zawartą choćby w niezliczonych złotych myślach w rodzaju „Robota to głupota” czy „Największy grzech: pół litra na trzech!”.

Jacek Podsiadło

Właśnie tutaj, właśnie tutaj

A uczepmy się jeszcze podróżującego „do Polski” Iwaszkiewicza. Zapisał on kiedyś, stojąc u bram Ostrowca: „Dzieje doliny Kamiennej – uwzględniające chyba i przedhistoryczne stanowiska robocze, dymarki i prymitywne fabryki narzędzi krzemiennych – jeszcze nie są napisane.

Jacek Podsiadło

Małe podróże

Wyjazdy do babci do Mirkowic to pierwsze podróże, które odcisnęły w mej jeszcze nie do końca rozwiniętej korze mózgowej ślad bieżnika, tak dzisiaj zamazany. Do Mirkowic było siedem kilometrów, prawie cały czas pod górę, bo jechało się w stronę Gór Świętokrzyskich.

Jacek Podsiadło

Doły

Byłem wtedy dzieckiem, a dziecku trudno by było się obejść bez terenów niczyich, miejsc tajemniczych, zakazanych, czasem nawet trochę upiornych. Zabierzmy Tomkowi Sawyerowi i Huckowi Finnowi pieczary i cmentarz, Plac Broni chłopcom z tego placu, wyburzmy wszystkie opuszczone domy, uporządkujmy do końca parki, a pozbawimy dzieciństwo czegoś bardzo cennego.

Jacek Podsiadło

Allegro moderator (3)

Biegnąca w stronę rynku na siagę, jakby zapomniała kupić dewocjonalia, ul. Kościelna i jej przedłużenie, Wąska Uliczka, to najdogodniejsze miejsce do handlu. Za mojej pamięci fury i auta widoczne na starych zdjęciach nie miały tu już wjazdu.

Jacek Podsiadło

Allegro moderator (2)

Na przedwojennej pocztówce wydanej przez Ostrowiecki Oddział Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego mam Kościółek sfotografowany przez samego Rekwirowicza, z pietyzmem, z jakim fotografuje się własne dziecko.

Jacek Podsiadło

Allegro moderator (1)

Piętnastego lipca 1965 roku o szóstej rano było już cieplutko. Sam środek lipca, sam środek lata, sam środek wakacji. Słońce zaczęło grzać, ale budynek dworca jeszcze był zimny w środku, a rześko ryczące autobusy i snujący się wokół wcale liczni pasażerowie wciąż jeszcze ciągnęli za sobą nienaturalnie duże cienie.

Jacek Podsiadło

Świat jest piękny, baterflaj

Bryła radia miała lekkość i wdzięk sarkofagu, ale nazywało się „Symfonia”, od góry miało adapter, ponadto magiczne oko, głośnik za drżącym płótnem, po bokach dwie gały do głośności i strojenia oraz biały rząd wielkich klawiszy. Było więc po krowiemu ładne.

Jacek Podsiadło

Ewa Demarczyk

Miałem ten podwójny, czarny album Demarczyk, koncertowy. Że czarny, Prawdę mówiąc, nie było potrzeby dodawać. Wszystkie albumy Ewy Demarczyk, a było ich dwa, były czarne. Kiedyś w ogóle wszystkie płyty były czarne. Ale też czerń była szczególną domeną Demarczyk, jej jasną stroną.

Jacek Podsiadło