fbpx
fot. Jędrzej Nowicki/Agencja Gazeta
Agata Listoś kwiecień 2019

Z miłości do białego kruka

Tradycyjna książka ma wiele walorów. Poza intelektualnym jest też walor materialny – to często ładna i cenna rzecz. Książka może zaspokajać także potrzebę zbieractwa.

Artykuł z numeru

Samo dobro

Samo dobro

Proszę sobie wyobrazić spotkanie kilku bibliofilów. Siedzą przy stole i rozmawiają o swoich nowych nabytkach. Wszyscy mogą posiadać ten sam tytuł, jednak poszczególne egzemplarze mogą mieć inne atrybuty: dedykację i autograf autora, idealny stan zachowania czy rysunek ilustratora. Wyobraźmy sobie teraz, że na spotkaniu towarzyskim kolekcjoner chwali się zakupem e-booka – mówi Artur Jastrzębski z warszawskiego antykwariatu Kwadryga.

– Nie słyszałem jeszcze o kolekcjonerach e-booków. Trudno to sobie nawet wyobrazić. E-booka nie można przecież dotknąć ani powąchać. Pliki elektroniczne da się multiplikować w nieskończoność, a książkę papierową już nie. Nawet gdy nakład jest spory, to zawsze widać ten koniec, cel zbierania – mówi współwłaściciel antykwariatu Marcin Gałązka, który zajął się sprzedażą książek, gdy stracił posadę urzędnika. – I całe szczęście, ponieważ moje aktualne zajęcie jest dużo ciekawsze niż praca w biurze! – przyznaje. – Gdy zostałem bezrobotnym, miałem trochę zbędnych książek na półkach. Zacząłem je wyprzedawać przez Internet i nagle okazało się, że to jest dość łatwe i miłe źródło dochodu.

– Wraz z rozwojem Internetu zaczęło przybywać klientów. Wiele osób z małych miejscowości, gdzie nie było antykwariatów, nagle zyskało dostęp do sporej liczby książek – wyjaśnia Artur. – Zaczęły powstawać platformy aukcyjne, na których ceny czasem znacznie różniły się od cen w antykwariatach stacjonarnych. Zdarzały i zdarzają się sytuacje, w których klienci przepłacają za pojedyncze książki, ale to też jest specyfika aukcji. Kupując księgozbiory, poddajemy je gruntownej selekcji. Interesują nas głównie książki opublikowane przed 1939 r. Pierwsze wydania poezji, książka artystyczna, oprawy znanych introigatorów, książki z szeroko pojętej humanistyki – to są tematy‚ którymi się zajmujemy. Zbiory uzupełniają pocztówki, mapy, grafiki i od niedawna plakaty artystów z tzw. polskiej szkoły plakatu (Jan Lenica, Henryk Tomaszewski i Roman Cieślewicz). Chętnie kupujemy pierwsze wydania poezji czy literatury m.in. dlatego, że zazwyczaj mają ciekawe okładki, interesującą szatę graficzną, niskie nakłady. Debiutanckie tomiki Szymborskiej, Herberta, Białoszewskiego miały nakłady ok. 1–2 tys. egzemplarzy. Dla porównania: średni nakład w PRL-u wynosił ok. 20–30 tys.

– Praca antykwariusza to ciągłe poszukiwanie najrzadszych i najcenniejszych druków – kontynuuje Artur i z zaplecza przynosi pierwsze wydanie Ferdydurke Witolda Gombrowicza, egzemplarz w bardzo dobrym stanie, z oryginalną obwolutą i rysunkami Brunona Schulza w tekście. – Taki egzemplarz może kosztować ok. 8 tys., a bez tej obwoluty wartość książki spada kilkukrotnie, do ok. 2 tys. zł. Część klientów, głównie kolekcjonerzy z zagranicy, chętnie płaci więcej, ale za egzemplarze idealne.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się