fbpx
Michał Koza październik 2015

Widmowe narodziny nowoczesnego podmiotu

Książka Jakuba Momry to wyzwanie dla czytelnika już na poziomie językowym, którego roli w odbiorze całego projektu nie można pominąć. Wywód jest wyjątkowo gęsty, a przejście przez meandry myśli autora wymaga sporo cierpliwości, uwagi, a przede wszystkim wiedzy literaturoznawczej i filozoficznej.

Artykuł z numeru

Po feminizmie

Po feminizmie

Niełatwemu dyskursowi udaje się jednak objąć, wyeksponować i pogłębić widmowość jako specyficzną dialektykę obecności i nieobecności, stanowiącą zjawisko „nawiedzające” nowoczesność zwłaszcza poprzez teksty kultury i autorefleksję podmiotu.

Z jednej strony można tu znaleźć inspirujące sąsiedztwa i kontrlektury, jak w przypadku Waltera Benjamina i Georges’a Bataille’a czy Theodora Adorna i Gilles’a Deleuze’a. Z drugiej – autor powraca do dobrze znanych miejsc wspólnych zachodniego dyskursu jak historia Odyseusza omówiona w Dialektyce Oświecenia Adorna i Maxa Horkheimera czy psychoanaliza Sigmunda Freuda, który, warto podkreślić, w książce Momry jest „aktualizowany” przez słabo rozpoznanego w Polsce Jeana Lanplanche’a. Zestawienie Uwagi o „cudownej tabliczce” ojca psychoanalizy z tekstami o archiwach Jacques’a Derridy powinno zainteresować badaczy zajmujących się tematyką pamięciową (na uwagę zasługuje podkreślenie aspektu etykopolitycznego francuskiego dekonstrukcjonisty). Sama zaś kategoria widma, chociaż organizuje wywód, nie jest przedstawiona w zbyt oczywisty sposób (można powiedzieć, że pojawia się dopiero w krytycznych momentach refleksji), często natomiast stanowi punkt dojścia rozważań – nazwany przez autora albo domyślany przez czytelnika.

Jedną z głównych kategorii, która zdaje się spajać cały projekt Momry, jest podmiotowość – i nietrudno dostrzec pewne podobieństwa do założeń Charlesa Taylora z książki Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej. Autorów różni jednak obszar, który chcą objąć: o ile Taylor sięga do Kartezjusza i tworzy obraz współczesności jako postromantyzmu, o tyle krakowski badacz stara się zbudować pomost między dialektyką Hegla a bliższymi zjawiskami ponowoczesności (czy może po prostu innej nowoczesności, jak sugerowałby język Widmontologii…).

Wyraźny podział książki na część syntetyzującą spektralne tropy filozoficzne i poświęconą konkretniejszym analizom tekstów kultury nie tylko pozwala nabrać oddechu czytelnikowi, ale przede wszystkim otwiera pole dla zastosowania proponowanej przez Momrę perspektywy. Wśród studiów przedmiotu znajduje się omówienie Don Giovanniego w inscenizacji Josepha Loseya (wraz z niezbędnym kontekstem Antonio Gramsciego), interpretacje prozy Elfriede Jelinek i W.G. Sebalda czy analiza polityki pragnienia w filmach Luisa Buñuela. I chociaż w tych rozważaniach perspektywa koncentruje się na pojedynczej egzystencji, to wyraźnie widać nachylenie ku zagadnieniom politycznym (często powracają Derridiańskie Widma Marksa) – zwłaszcza ku temu, na jakie przeszkody to indywidualne życie natrafia w nowoczesności ze strony dyskursu władzy na drodze do wypowiedzenia swojej jednostkowości.

Myśl Momry w Widmontologiach… rozwija się powoli, ale z imponującą skrupulatnością (tylko w początkowych rozdziałach można odnieść wrażenie, że wymknęła się spod kontroli) i ożywczym rozmachem. Warto podążyć tą drogą – zamiar prześledzenia spektralnej podszewki dyskursu (po)nowoczesności ścieżką alternatywną wobec dotychczasowych propozycji, zwłaszcza inspirowanych myślą o symulakryzacji Jeana Baudrillarda, udał się tutaj znakomicie. Przede wszystkim prowadzi do wydobycia w oswojonych już na wiele różnych sposobów kategoriach ich „widmowej podszewki”, pozwalając lepiej uchwycić, na czym polega ich ontologiczne osłabienie, a zwłaszcza przesuwając je z pola sporu o zachodnią metafizykę na obszary bardziej zbliżone do wymiaru etykopolitycznego i innych dziedzin kultury.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się