fbpx
Jakub Muchowski luty 2016

Syndrom i lek

Riabczuk identyfikuje komponenty syndromu postkolonialnego Ukrainy. Demaskuje zarówno te projektowane przez wschodnich i zachodnich, bliskich i dalszych, ale ważnych (Bruksela, Waszyngton) sąsiadów, jak i te podtrzymywane na miejscu i głęboko zinternalizowane przez samych Ukraińców.

Artykuł z numeru

Jak Ci nie wstyd?

Jak Ci nie wstyd?

Badacze, publicyści, politycy i aktywiści nie pytają już, czy warto posługiwać się słownikiem i skrzynką z narzędziami oferowanymi przez studia kolonialne i postkolonialne w myśleniu i działaniu w Europie Środkowej i Wschodniej. Zastanawiają się raczej, jak dorobek krytyczny wytworzony przez subaltern studies, badania kolonialne i postkolonialne albo imperialne i postimperialne, który adresowano pierwotnie do omawiania doświadczenia społeczeństw Azji Południowej, Afryki i Bliskiego Wschodu, użyć w naszym regionie. Po pionierskim okresie ten poręczny aparat B poznawczy jest docierany i rozwijany w praktyce rozpoznania złogów zależności zawiązanych nie tylko w okresie panowania na tym terenie imperiów rosyjskiego, austriackiego, niemieckiego i osmańskiego w długim XIX w. czy krótkotrwałego „imperium Hitlera”, ale również i Związku Radzieckiego. Innymi słowy, w najnowszych badaniach prefiks „post-” w słowie „postkomunizm” uznawany jest za oznaczający to samo co w słowie „postkolonializm”.

Badacze ukraińscy zajmują silną pozycję w postkolonialnie sprofilowanych dyskusjach o regionie, gdyż podjęli je jako jedni z pierwszych i od początku uczestniczą w nich intensywnie. Mykoła Riabczuk zaś jest czołową postacią tego środowiska. Jego nowa książka to zbiór pisarstwa interwencyjnego, powstałego w odpowiedzi na okoliczności i wydarzenia, które zaistniały w ciągu ostatnich 25 lat na Ukrainie. Posługuje się w niej wiedzą i repertuarem procedur analitycznych humanistyki do zdiagnozowania problemów i konfliktów pojawiających się w lokalnej przestrzeni postkolonialnej oraz zaoferowania perspektyw ich rozwiązań. Wykracza zarazem poza eksperckie omówienie rzeczywistości w celu jej zmieniania. W zebranych artykułach komentuje karierę idei eurazjanizmu, nośne portretowanie Ukrainy jako cywilizacyjnego pogranicza, jej kulturę pamięci, wizytę patriarchy Cyryla w Kijowie, nadanie tytułu „Bohatera Ukrainy” Stepanowi Banderze, kompradorską naturę ukraińskich służ bezpieczeństwa i Majdan w 2013–2014 r. Mimo roboczego czy doraźnego charakteru teksty te, w zaproponowanym zestawieniu, składają się na wnikliwy opis postkolonialnej kondycji Ukrainy.

W kolejnych komentarzach Riabczuk identyfikuje komponenty syndromu postkolonialnego tego kraju. Demaskuje zarówno te projektowane przez wschodnich i zachodnich, bliskich i dalszych, ale ważnych (Bruksela, Waszyngton) sąsiadów, jak i te podtrzymywane na miejscu i głęboko zinternalizowane przez samych Ukraińców. Osad, który po dawnych więzach pozostał w imaginarium Rosjan, napędza wyobrażenia o jedności narodu rosyjskiego i ukraińskiego (a także białoruskiego) oraz niższości cywilizacyjnej i niesamodzielności „rabskiego” czy „wiejskiego” społeczeństwa przejawiającej się m.in. w stale podkreślanym braku politycznej stabilizacji i nacjonalistycznych skłonnościach. Wielu obserwatorów z innych krajów, zwłaszcza zaś tych o imperialnej przeszłości, odtwarza stereotypy o niedojrzałości Ukrainy i głosi konieczność objęcia jej kuratelą czy to Rosji, czy ich własną.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się