fbpx
fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Marta Dzido luty 2020

Jedna jedyna

W Stacji: Literatura prezentujemy nowe opowiadanie Marty Dzido. Tekst do przeczytania w papierowym wydaniu miesięcznika „Znak”.

Artykuł z numeru

My, rodzice osób LGBT+

My, rodzice osób LGBT+

Marta Dzido w lutowym miesięczniku odpowiada na pytania z krótkiego kwestionariusza:

Czego Pani szuka w literaturze?

Piękna, afirmacji, uniesień. Czasem wyciszenia. Lubię być zaskakiwana, doceniam niespodzianki i wszelkiego rodzaju nieoczywistości. Unikam tekstów, w których jest cynizm, w których autor(ka) chłoszcze czytelników albo pozostawia z uczuciem pustki. Szukam szczerości, jakiegoś rodzaju prawdy, może odpowiedzi, chociaż wiem, że nie ma prostych odpowiedzi i dobra literatura mi takich nie zaoferuje, ale przynajmniej pozwoli sformułować pytania, a to już coś.

W jaki sposób Pani pracuje?

Mam wrażenie, że rzadko piszę i właściwie tylko wtedy kiedy jestem sama i mam „własny pokój”, czyli np. w trakcie rezydencji literackich. Ale kiedy nie piszę, to też piszę. Pozwalam, żeby historia we mnie wzbierała, napełniam się, wtedy sporo zapisuję w notesie. Pomagają mi muzyka i bieganie. A kiedy podczas biegu przychodzą do mnie zdania, zatrzymuję się na chwilę i wysyłam sama sobie SMS-y. Zawsze w to, co piszę, wkładam całą siebie, to wyzwanie, bo przychodzi moment wyczerpania, ale wtedy robię sobie jakąś przyjemność, coś w rodzaju nagrody, i mogę znowu.

Co najchętniej Pani czyta?

Był czas, kiedy czytałam bardzo dużo reportaży: o uciekinierach z Korei Północnej, o neapolitańskiej mafii, o Turczynkach próbujących żyć po swojemu, o kulisach rewolucji na Majdanie, o dzieciakach z faweli, o tym, jak zniszczono Aborygenów, o wojnach czeczeńskich… Wszystko o świecie, dużo okrucieństw, niesprawiedliwości, dużo potrzebnej prawdy, z którą nikt się nie chce konfrontować. Ale lubię też dobrą prozę. Ostatnio wielką przyjemność zrobiła mi Zyta Rudzka Krótką wymianą ognia – nikt nie poczyna sobie tak wspaniale z językiem polskim jak ona.

Kim dzisiaj jest zdaniem Pani pisarz / pisarka?

Może być drogowskazem. Pomóc zrozumieć i ponazywać to, na co nie znajdujemy słów. Pozwala nam żyć wieloma życiami, przenosić się do światów równoległych, podróżować w czasie i przestrzeni, spełniać marzenia, realizować fantazje.

 

Natomiast w najnowszym opowiadaniu Jedna jedyna pisze tak:

„Tyle razy ktoś ją opuszczał. Najpierw mama, dawno temu, jeszcze przed okupacją, potem Dobek – pies, który skoczył szkopowi do gardła, później niedoszły szwagier – partyzant, co zanim go wzięli na rozstrzelanie, to stali i patrzyli, aż skończy jeść barszcz – sadyści. Starsze siostry, które poszły za narzeczonymi, w swoje życia, w siną dal. Macocha się nie liczy, nie żal jej tej raszpli, co zamykała jedzenie na klucz, która podpisywała się krzyżykami i rozkrajała buraka na pół, żeby smarować sobie poliki na różowo”.