fbpx
fot. Vincenzo Pinto/AFP/East News
z Agnieszką Godfrejów-Tarnogórską rozmawia Michał Jędrzejek październik 2017

Chrześcijanka, luteranka, feministka

Każdy ewangelik podejmuje ważne decyzje w odniesieniu do Bożego Słowa. Nie odpowiada za swoje życie przed Kościołem ani księdzem, ale przed Bogiem. To daje z jednej strony poczucie wolności, ale z drugiej – nakłada na jednostkę olbrzymią odpowiedzialność.

Artykuł z numeru

Geny. Projektowanie czy loteria?

Geny. Projektowanie czy loteria?

Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska: Wie Pan co? Trochę się zezłościłam, gdy zobaczyłam pytania, które przesłał mi Pan przed naszą rozmową.

 

Michał Jędrzejek: Dlaczego?

Bo są stereotypowe. Gdy ktoś chce się czegoś dowiedzieć o luteranizmie pyta właśnie o stosunek do aborcji, zapłodnienia pozaustrojowego i związków homoseksualnych.

 

Pewnie dlatego że w tych kwestiach luteranie różnią się od katolików. A o co według Pani powinienem zapytać?

Ta różnica to też stereotyp, ponieważ nie wszyscy luteranie myślą tak samo. Dlatego wolałabym, nie pomijając wymienionych tematów, usłyszeć pytanie o pomoc drugiemu człowiekowi. Przykładem – wsparcie dla uchodźców. Jestem dumna, że mój Kościół podjął w tej sprawie konkretne decyzje. I że w naszej wspólnocie udało się zebrać 64 tys. zł na po moc dla uchodźców na Bliskim Wschodzie. To znaczy, że właściwie każdy parafianin dał przynajmniej jedną złotówkę na ten cel. Miałam okazję, wraz z bp. Jerzym Samcem, być w obozie Zaatari w Jordanii i zobaczyć, jak działa program pracy z uchodźcami wsparty przez nasz Kościół, a prowadzony przez Światową Federację Luterańską (ŚFL), organizację zrzeszającą większość Kościołów luterańskich. Od tego momentu zwracam też większą uwagę na słowa. Jedna z osób, które tam pracują, powiedziała mi, że zapytała pewnego człowieka, jak to jest być uchodźcą. A on jej odpowiedział, że on nie tylko jest uchodźcą, ale przede wszystkim ma imię i nazwisko, swoją rodzinę i tożsamość.

Smuci mnie, że łatwiej mówić o tematach kontrowersyjnych niż o tym, jak możemy zrobić coś dobrego.

Dla środowiska „Znaku” kwestia pomocy uchodźcom jest bardzo ważna. Nie uciekniemy od tematów kontrowersyjnych, ale na początku chciałbym zapytać jednak o sprawy podstawowe. Kim są dzisiejsi luteranie w Polsce i na świecie? Ilu ich jest i gdzie mieszkają?

Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP liczy ok. 70 tys. wiernych. Najwięcej mieszka w województwie śląskim (ponad 47 tys.). Parafie są różnorodne – niektóre mają kilka tysięcy członków, a inne stu i mniej. Warto dodać, że w Polsce jest ponad 120 wspólnot protestanckich, a nasz Kościół jest największą z nich. Samo słowo „protestant” (łac. protestari – publicznie zaświadczać, ogłaszać) wywodzi się od protestu, a zarazem świadectwa wiary złożonego przez ewangelików podczas sejmu w Spirze w 1529 r. Pierwotnie odnosiło się właśnie do zwolenników ks. Marcina Lutra, a dopiero z czasem objęło również inne wyznania wyrosłe z reformacji.

Na świecie żyje blisko 80 mln luteran, z tego blisko połowa w Europie (liczbę wszystkich protestantów określa się na ponad 800mln). Spodobało mi się, co przy okazji jubileuszu 500 lat wielokrotnie podkreślał ks. Martin Junge, sekretarz generalny ŚFL: reformacja jest dziś obywatelką świata. Kiedyś pytani o luteranizm, wskazywaliśmy na Wittenbergę, Niemcy, Europę, dziś – zaryzykowałabym stwierdzenie, że jego serce bije w Afryce. Luteranizm jest o wiele bardziej różnorodny, niż się wydaje. Nabożeństwa różnią się między sobą nie tylko w poszczególnych częściach świata, ale nawet w Polsce. Gdy po raz pierwszy byłam w Namibii, gdzie większość mieszkańców to luteranie, śpiew i radość z wiary obecne w trakcie nabożeństwa oraz serdeczność ludzi zrobiły na mnie wielkie wrażenie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się