fbpx
Dawid Matuszek listopad 2015

Wszystko w porządku

„Dochować wierności wydarzeniu »psychoanaliza« to wciąż od nowa krążyć wokół tej rozbieżności, pisać i mówić wokół tego, czego nie sposób raz na zawsze zapisać ani wypowiedzieć” – tak brzmi ostatnie zdanie Nie-całości Kuby Mikurdy.

Artykuł z numeru

Białoruś. Pobyt tymczasowy

Białoruś. Pobyt tymczasowy

Autor nie krąży w niej jednak wokół tej zasadniczej rozbieżności i nie próbuje mówić o tym, o czym nie można mówić – nawet jednym słowem nie zapuszcza się na grząskie pole psychoanalitycznej nieprawomyślności. W zamian rzetelnie i z polotem rekonstruuje kluczowe idee Jacques’a Lacana oraz prezentuje ich oryginalną recepcję, która leży u podstaw teoretycznej działalności filozoficznego tercetu z Lublany: Slavoja Žižka, Alenki Zupančič, Mladena Dolara.

Konstrukcyjne założenie książki brzmi następująco: myślenie Słoweńców o kulturze, polityce i (nieklinicznej) psychoanalizie organizuje się wokół lacanowskich formuł seksuacji. Dla Lacana różnica seksualna to kwestia logiki i zawiedzionych oczekiwań. Stawką jest tutaj różnica między męskim wyjątkiem od reguły (ufundowanym na wierze, że choć sam niewiele mogę, to na pewno jest gdzieś jeden taki, który może wszystko) i kobiecą regułą złożoną z samych wyjątków (mogę tyle co nic, ale każdorazowo tworzę warunki możliwości wszystkiego). Mikurda stawia tezę, że pracę teorii, jaka odbywa się w murach „szkoły słoweńskiej”, należy postrzegać jako odchodzenie od formuły męskiej ku formule żeńskiej – od całości do nie-całości, „od tragedii do komedii, od pragnienia do popędu, od Rzeczy do obiektu a oraz od współczesnego status quo do społeczno-politycznej alternatywy” (s. 56).

Mimo że Nie-całość brzmi kobieco, monografia Mikurdy napisana jest całkiem „po męsku”. Wywód ma charakter harmonijny, spójny i uporządkowany. Po bożemu realizuje to, co zapowiada, by na końcu jeszcze raz podsumować, co zrealizował i zapowiedział. To nie zarzut, wszystko jest w porządku, ale można sobie wyobrazić całkiem inny model pisania o psychoanalizie, testujący i podkopujący własny dyskurs, igrający zarówno z tematem, formą, jak i oczekiwaniami odbiorców. Jeśli natomiast oczekiwania te wiążą się z krytycznym spojrzeniem na twórczość np. Žižka, to czytelnicy powinni sięgnąć na inną półkę: choćby po „wprowadzenia” Matthew Sharpe’a lub Iana Parkera albo publikacje Joanny Bednarek czy Pawła Dybla. Mikurda w sposób ciekawy i fachowy, ale od początku do końca afirmatywny referuje poglądy autora Patrząc z ukosa (w centrum rozważań lokując kategorię etyczno-politycznego aktu). Jedyny problem jest taki, że i sam Žižek często rekonstruuje swoje koncepcje – wprawdzie robi to mniej kompetentnie i nie tak starannie, jest przy tym jednak bardziej krytyczny. Słoweniec ciągle się powtarza, ale w rezultacie wytwarza różnice, które z jednej strony ujawniają sprzeczności, z drugiej – generują nowe, nierzadko interesujące warianty jego myślenia.

Główną bohaterką rozprawy Mikurdy jest jednak Alenka Zupančič (Mladen Dolar został, niestety, potraktowany po macoszemu). Fragmenty poświęcone jej ontologii komedii wciąż pachną świeżością i wydają się najbardziej inspirujące. W przeciwieństwie do tragedii, która wychodzi od nigdy niezaspokajalnego żądania, komedia ma swój początek właśnie w zaspokojeniu. Jak twierdzi autorka The Odd One In: „Pole komedii jest zasadniczo polem, w którym odpowiedź poprzedza pytanie, zaspokojenie poprzedza żądanie. Nie dość, że (i my, i postacie komediowe) nie dostajemy tego, o co prosiliśmy, to w dodatku (a nie zamiast tego) dostajemy coś, o co wcale nie prosiliśmy” (s. 178–179). Komedia to coś, co wciela wyjątek z powrotem w regułę, wyjątkowość sytuuje na poziomie „normalności”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się