fbpx
fot. z archiwum Igora Przebindy, oprac.: Tymoteusz Piotrowski
Igor Przebinda luty 2017

Uchwycić melodię

Mistrz i Małgorzata jest książką magiczną. Opowiada o ludzkiej naturze i jej słabościach, o zdradzie i tchórzostwie, ale i o wierności, przebaczeniu i współczuciu. Dzieło, pisane przez Bułhakowa w mrocznych czasach stalinizmu, można odbierać jako krzyk sprzeciwu politycznego – również i u nas powszechny odbiór książki w latach 70. i 80. miał wymiar kontrkulturowy. Od czasu pierwszej polskiej publikacji w 1969 r. w tekście Bułhakowa zdążyło zanurzyć się kilka pokoleń czytelników.

Artykuł z numeru

Islamofobie

Islamofobie

Każde pokolenie tworzy własny język, każde spogląda na świat w inny sposób. W tym dynamicznym procesie słowa i sformułowania znikają lub zmieniają swoje znaczenia, a na ich miejsce pojawiają się nowe. Kategorie lingwistyczne ulegają transformacjom, rozmaite powiedzenia wyrastają jak grzyby po deszczu, inne – dezaktualizują się.

Naturalne staje się zatem, że każde dzieło literatury obcej należy co jakiś czas tłumaczyć na nowo, by nie uległo procesowi starzenia, by nie stało się anachroniczne i nieczytelne. Dodatkowo nowe tłumaczenia pozwalają przezwyciężyć paradoksalną „klątwę Szekspira”, który w dzisiejszych czasach jest odbierany i rozumiany lepiej poza Anglią – właśnie dlatego że we własnym domu nowe pokolenia czytają go w niezmienionej, statycznej formie oryginalnej, która dla wielu stała się już niezrozumiała. Kolejne przekłady budują serię, wspólnie kształtują kulturę i odbiór tekstu poprzez dekady, nikt nie powinien przyznawać sobie tutaj monopolu na wieki wieków. Takim monopolem w latach 60. była u nas „opcja” dopuszczająca jedyną słuszną wersję przekładu. Niech „opcja” odejdzie w zapomnienie razem z minionym ustrojem. Nikt nie powinien wpisywać Mistrza i Małgorzaty w jakąkolwiek formę ideologii politycznej, mowa tutaj także o przyklejaniu łatki powieści okultystycznej lub satanistycznej, co niepoważne i powierzchowne.

Nie powinniśmy więc mówić o kanoniczności ani ostateczności któregokolwiek z istniejących przekładów, abstrahując nawet od pojawiających się w nich nieścisłości i przeinaczeń, które przez lata pokutowały w odbiorze Mistrza i Małgorzaty na polskim gruncie. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że wartością jest wyprostowanie w 2016 r. drobnych błędów rzeczowych – kapelusz Berlioza pojawiający się w pierwszym akapicie książki nie był zmięty w ręku; Piłat dostępuje przebaczenia w noc przed zmartwychwstaniem, nie w noc z soboty na niedzielę (воскресение – nie воскресенье), w mieszkaniu 47 na ścianach łazienki wiszą balie, nie koryta, a w przedpokoju dynda żarówka węglowa – nie „zawieszona w kącie” (ugol i ugoł).

Pamiętajmy również i o tym, że istniejące do tej pory przekłady opierały się na niekompletnych wersjach oryginału. Pierwszy przekład przez 11 lat zubożony był o fragmenty wycięte przez sowiecką cenzurę (wątek Alojzego Mogarycza, sen Nikanora Iwanowicza, Iwan Bezdomny zwyzywany przez przechodnia w rozdziale Pościg, „Mistrz kochanek” w sowieckiej Rosji przemieniony w „ukochanego Mistrza” – w tym ostatnim przypadku ostrze cenzury przetrwało u nas aż do dzisiaj!). Dopiero w 1980 r. ukazała się wersja poszerzona, wciąż jednak oparta na okaleczonym wydaniu frankfurckim, w którym brakuje około pięciu istotnych zdań – na skutek błędów Jeleny Sergiejewny podczas mozolnego przepisywania na nowo fragmentów wyciętych przez cenzurę (aż 55 stron maszynopisu). Edycje oparte na tym niekompletnym wydaniu publikuje się u nas po dziś dzień, opatrując je etykietką „uzupełnionych o fragmenty wycięte”, co – jak widać – okazuje się bolesną półprawdą.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się