fbpx
fot. Ian Langsdon / EPA / PAP
Michał Matlak luty 2022

Trzy opowieści o Francji i Éricu Zemmourze

W kwietniu odbędą się wybory prezydenckie we Francji. Emmanuel Macron będzie starać się o reelekcję. Czy uda mu się przełamać niepowodzenia dwóch swoich poprzedników: Sarkozy’ego i Hollande’a, przywracając tradycję długich prezydentur Mitterranda i Chiraca? Największych rywali ma na prawicy, najbardziej nieprzewidywalny z nich to Éric Zemmour.

Artykuł z numeru

Uchodźców w dom przyjąć

Zemmour, skrajnie prawicowy kandydat na prezydenta Francji. jest postacią tak wyrazistą, że wydaje się żywcem wyjęty z filmu albo literatury. Przez lata był enfant terrible Paryża i  obrońcą osobliwej idei Francji jego zdaniem zagrożonej przez feminizm, kryzys męskości, ideologię liberalną, globalizację, a przede wszystkim  – islam. Teraz ten stały uczestnik telewizyjnych talk-shows, autor płomiennych manifestów ideowych i gazetowy publicysta wchodzi na nową arenę – staje do walki o Pałac Elizejski. Rzuca tym samym wyzwanie innej skrajnie prawicowej polityczce Marine Le Pen, kandydatce centroprawicy Valérie Pécresse i prezydentowi Macronowi, bo to w tym czworokącie rozstrzygną się najbliższe wybory. Jeśli porównywać Zemmoura do zagranicznych politycznych fenomenów, byłby chyba połączeniem Donalda Trumpa i Steve’a Bannona. To z jednej strony niepoprawny politycznie ideolog, a z drugiej strony osoba, która swoją pozycję zdobyła przez tzw. infotainment – umiejętność uczynienia z komunikacji politycznej rozrywki. Zemmourowi nie udał się jak dotąd jeden kluczowy element polityki Trumpa: wciąż nie przekonał do siebie tzw. niebieskich kołnierzyków, pozostając raczej kandydatem klasy średniej.

Spróbujmy opowiedzieć o Zemmourze z trzech perspektyw.

Opowieść komiczna (allenowska)

Scena pierwsza, czyli kolacja z panią von Ribbentrop. Gdyby Woody Allen chciał wrócić do Paryża, by znów – po O północy w Paryżu – zająć się duchami przeszłości, mógłby zainspirować się tym spotkaniem, nad którym unosi się upiorna historia: Éric Zemmour (praktykujący Żyd) je kolację w luksusowym paryskim hotelu Bristol z królem francuskich antysemitów i negacjonistów Holokaustu Jeanem-Marie Le Penem, jego żoną, a także córką nazistowskiego ministra spraw zagranicznych Joachima Ribbentropa Ursulą Painvin. Wspólnie lamentują nad upadkiem Francji.

To prawdziwy paradoks, że wyklęty za sprawą swego antysemityzmu i nieskrywanego nacjonalizmu przywódca skrajnej francuskiej prawicy Jean-Marie Le Pen oficjalnie popiera Érica Zemmoura, a nie własną córkę Marine, którą uznaje za zbyt mało radykalną.

Le Pen w wywiadzie dla „Le Monde” powiedział, że jedyną różnicą między nim a Zemmourem jest to, że ten ostatni jest Żydem, przez co trudno go oskarżyć o bycie nazistą albo faszystą. Trudno się dziwić zachwytowi Le Pena: Zemmour wskrzesza wyklętą tradycję Francji marsz. Pétaina, opartą na ściśle nacjonalistycznym rozumieniu katolicyzmu jako ideologii politycznej, dystansie do idei Republiki (która przynajmniej w teorii czyni Francuzem każdego, kto zaakceptuje jej ideały i kulturę), a także na sprzeciwie wobec wszystkiego, co obce. Zemmour do tego stopnia przejął tę opowieść, że wraca do fundamentalnej dla francuskiej historii politycznej afery Dreyfusa z przełomu XIX i XX w., w ramach której skazano oficera pochodzenia żydowskiego za rzekomą współpracę z niemieckim wywiadem, jak się później okazało – bez podstaw. Zemmour mówi dziś tymczasem, że nie wiadomo, kto w tym sporze miał rację. Podobny rewizjonizm kandydat na prezydenta odnosi do stosunku marsz. Pétaina do Żydów: według niego rząd Vichy chronił Żydów, którzy byli obywatelami Francji, a nazistom wydawał głównie tych bez obywatelstwa. Historycy zgodnie twierdzą, że to absolutna bzdura.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się