fbpx
PHOTO: MAREK ZAJDLER / EAST NEWS
Tymoteusz Piotrowski maj 2019

Centrala Produktów Naftowych

Dziś nie wypada nie być entuzjastą polskiego wzornictwa sprzed kilku dekad – podkreślanie zainteresowania i osobistego stosunku to wręcz obowiązek towarzyski.

Artykuł z numeru

Święty Houellebecq

Święty Houellebecq

Logotyp CPN-u to jeden z moich ulubionych znaków. Może i nie uwodzi oryginalnością, ale tym lepiej się składa – sam znak sprawiał wrażenie, jakby niczym uwodzić nie chciał. Bo nie musiał, skoro tak bezkompromisowo dobrze spełniał swe zadanie. Nie zabiegał o uwagę, po prostu był – maksymalnie syntetyczna forma stworzona w latach 60. przez Ryszarda Bojara przez lata stała się na tyle oczywistym elementem polskiego krajobrazu, że niczym obraz słońca na siatkówce długo utrzymywał się w zbiorowej pamięci po swoim zniknięciu w 2000 r. Dla każdego, kto urodził się w latach 80., logotyp nie funkcjonował w oderwaniu. Wspólnicy noszący jego barwy wydawali się być wszędzie – pomarańczowy maluch wujka, pomarańczowy duży fiat dziadka, stojak na płyty w domku na wsi, absolutnie każda farelka, nawet telewizor na działce, mimo że czarno-biały, to jednak pomarańczowy. Dlatego nawet ciężko się cieszyć, że w ramach akcji marketingowej historyczne logo z całą identyfikacją powróciło w zeszłym roku na jedną z warszawskich stacji. Choć można zadać pytanie: jak to wróciło, skoro przecież było z nami zawsze?