fbpx
Robert M. Rynkowski Maj 2014

Teologiczne pars pro toto

Bycie teologiem to nie tylko refleksja nad swoją wiarą, ale również rozmowa z Bogiem, modlitwa, poznawanie Go w osobistym doświadczeniu. Czy nie mówilibyśmy zatem o drewnianym żelazie, gdybyśmy twierdzili, że ktoś, kto rozmawia z Bogiem, modli się do Niego, jednocześnie jest kryptoateistą?

Artykuł z numeru

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

W jednym z Tadeuszem Zatorskim – autorem artykułu „Wiemy zbyt wiele”. Czy teolog może nie być ateistą? w lutowym „Znaku” – zgodzić się trzeba: dziwny to byt teologia i niełatwy do opisania, ba, sami teologowie mają problemy, by go zdefiniować, o czym świadczy wielość definicji teologii. To jednak nie znaczy, że jedyną drogą do określenia tego bytu, a przy okazji zadania dość zaskakujących pytań i udzielenia podobnie zaskakujących odpowiedzi, jest stosowanie zabiegu retorycznego pars pro toto. Autor stosuje go w przynajmniej dwóch obszarach i raz jest to użycie, jak zakładam, zupełnie świadome, a raz być może nie.

Zupa bez żółwia

Po pierwsze, w artykule często używane są słowa „teologia”, „teologowie”. Jednak katalog przykładów, które Zatorski przywołuje, jest dość ograniczony. To głównie teologowie protestanccy z XVIII i XIX w. („neologowie”), Franz Overbeck, Rudolf Bultmann, Paul Tillich, na dodatek przeważnie teologowie obszaru języka niemieckiego. Owszem, pojawiają się również nazwiska teologów katolickich: Alfreda Loisy’ego, Eugena Drewermanna czy zwłaszcza Karla Rahnera, a nawet Josepha Ratzingera, ale znowu jest to zestaw dość ograniczony i zawężony głównie do teologów niemieckojęzycznych. Czy analiza poglądów tak wąskiej grupy teologów, przy tym w niektórych przypadkach z niemal zamierzchłej przeszłości, jest wystarczającą podstawą do wyciągnięcia daleko idących wniosków co do wszystkich teologów i całej teologii? Weźmy chociażby obszernie omówiony esej Rahnera na temat aniołów, w którym ów teolog, jak precyzyjnie wyliczył autor, 16 razy na 47 stronach odnosi do nich słowa „jeśli istnieją”, co dla Zatorskiego jest dowodem na to, że „hipotetycznemu istnieniu »pozaludzkich osób duchowych« nie przypisuje on [Rahner] wielkiego prawdopodobieństwa”. Powodem, dla którego jeden z największych teologów katolickich XX w. nie twierdzi tego wprost, jest zdaniem Tadeusza Zatorskiego tylko to, że jako kapłan i teolog nie może przejść do porządku dziennego nad tym, że przez 2000 lat w nauce i praktyce całego chrześcijaństwa ich istnienie zakładano jako oczywiste. Owszem, twierdzenie, że szatan to spersonifikowane zło, a aniołowie to istoty mityczne, można znaleźć w literaturze teologicznej, ale Zatorski na pewno doskonale zdaje sobie sprawę z istnienia bogatej współczesnej literatury angelologicznej i demonologicznej, i to tworzonej przez poważnych teologów (np. Romano Guardini, Aniołowie. Rozważania teologiczne, Kraków 2003; Alfons Skowronek, Aniołowie są wśród nas, Warszawa 2001; René Laurentin, Szatan, mit czy rzeczywistość: nauczanie i doświadczenie Chrystusa i Kościoła, Warszawa 1997). Autor będzie jednak zapewne skłonny przyznać, że przez samo dorzucenie angelologii przyrządzona, jego zdaniem, przez teologów zupa żółwiowa bez żółwia, czyli racjonalne chrześcijaństwo wolne od zanieczyszczeń mitycznych, nie stanie się zupą z żółwiem. Jeśli teologowie taką zupę rzeczywiście przygotowali, a można mieć nieodparte wrażenie, że niektórzy tak, to właściwy smak nada jej dopiero dorzucenie Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka. Skrzydła anioła nie powinny bowiem żadnemu wierzącemu przysłaniać oblicza Boga.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się