fbpx
Joanna Petry Mroczkowka styczeń 2008

McSława – narkotyk dla mas

Amerykanie, ktόrym trzeba oddać sprawiedliwość za ich dynamizm i ciekawość badawczą, podejmują wielką liczbę badań w każdym zakresie. Nie bez znaczenia jest też oczywiście fakt, że dysponują funduszami i widzą znaczenie naukowych dociekań nie tylko w aspekcie teoretycznym. Jake Halpern w swojej ciekawej książce o nieprzetłumaczalnym tytule Fame junkies (Houghton Mifflin Company, Boston, New York 2007) postanowił dać przegląd badań mogących rzucić więcej światła na typowo amerykańską, jego zdaniem, fascynację sławą.

Artykuł z numeru

Czy Pan Bóg sprowadza deszcz?

Ale nie od dziś i nie tylko w Stanach Zjednoczonych sława jest wartością pożądaną. Fama czyli wieść, rozgłos, czasem jednak nawet plotka, już w łacinie nieco myliła się ze sławą. W pierwszym znaczeniu sławę rozumiemy jako „wielki rozgłos zdobyty talentem, wielkimi czynami, zasługami”. Dawniej sławę się zyskiwało, sławą można było zasłynąć, bywała wiekopomna. Istniała też niesława, zła sława. W zasadzie sławę odrόżniano od chwały, glorii. To chwała podążała za cnotą, gdyż gloria virtus umbra. Dziś wraz „chwałą” do lamusa wydają się odchodzić „bohaterowie i ich wielkie czyny”. Zmieniły się czasy – wspomnimy może przy okazji pogrzebu o jakimś „wielkim człowieku”, ale na co dzień otaczają nas celebrities, czyli osoby znane głόwnie z przemysłu rozrywkowego. Szkoda, że nie oddajemy tego określenia polskim zwrotem „osoby sławetne”. Znaczyłoby to, że nie oczekujemy od sławy, aby była pojęciem nacechowanym pozytywnie, wystarczy rozgłos, popularność, mόwiące tylko o tym, że ktoś jest znany dużej liczbie ludzi. Bardzo często w tekstach pisanych spotyka się nierozłączny tandem „sława-popularność”. Może to potwierdzać hipotezę o rozdwojeniu tego pojęcia. Czyżbyśmy podświadomie podejrzewali, że istnieje możliwość, iż sława z jej chwalebnością nie doczekała się albo nie ma szans doczekać się popularności? Pojawiło się też przy tej okazji pojęcie „rozpoznawalności”, od ktόrej zaczyna się nie tak całkiem łatwa do zmierzenia popularność. Ona właśnie opiera się na doznaniach wzrokowych.

Ponieważ wartość kobiet tradycyjnie określano w oparciu (choć nie wyłącznie) o walory wizualne, nie może dziwić, że popularność w przemyśle rozrywkowym interesuje w większej mierze kobiety.

Pojawienie się telewizji kablowej w latach 80. (niepotrzebne już stały się wieże transmisyjne) przyniosło gwałtowny rozwόj amerykańskiego przemysłu telewizyjnego. Ogromna liczba programόw do zrealizowania wiąże się z potrzebą fotogenicznych (telegenicznych) aktorόw, prezenterόw, prowadzących. Wszystko to składa się na poczucie, że sława jest dostępna niemal dla każdego. W tendencję tę świetnie wpisuje się gatunek reality show, ktόry zdaje się sugerować, że wystarczy być sobą, aby stać się popularnym. Właśnie reality shows wypierają dotychczasowe ambitniejsze pozycje programowe. Przewiduje się, że w przyszłości ich liczba będzie rosła, bo programy takie są znacznie tańsze niż inne, są łatwe w produkcji, powielaniu i eksporcie. Uczestnikom płaci się stosunkowo niewiele, więc zyski są pokaźne.

 Narcyzm

Osoby zabiegające o sławę wyrόżniają się trzema cechami. Są to: wrażliwość na własnym punkcie (osławiona troska o self-esteem, łącząca w sobie cechy pozytywne, negatywną przesadę i egocentryzm), narcyzm oraz ekstrawertyzm. Badanie Cassandry Newson objęło porόwnanie testόw osobowości nastolatkόw z początkόw lat 1950. i końca 1980. Przy pozycji: „Jestem ważną osobą” w latach 50. tylko 12% młodzieży odpowiedziało twierdząco, w latach 80. około 80%, czyli blisko siedmiokrotnie więcej. Badania wykazały dobitnie, że troska o osławiony self-esteem, o ktόrym się tyle dyskutuje, wzrόsł w ostatnim pokoleniu dramatycznie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się