fbpx
Anna Głąb lipiec-sierpień 2007

Literatura i moralna iluminacja

Filozofowie moralni w swych próbach zrozumienia człowieka odeszli zbyt daleko od literatury, tymczasem więcej o sprawach człowieka i społeczeństwa można dowiedzieć się z dramatów i powieści niż z uczonych rozpraw psychologów czy socjologów.

Artykuł z numeru

Literatura i moralność. Czy powieści uczą, jak żyć?

W Wykładach o literaturze Vladimir Nabokov zauważa, że pisarz może być gawędziarzem, nauczycielem i czarodziejem: „Te trzy fasety klejnotu, jakim jest wielki pisarz – magia, opowieść, lekcja – mają tendencję do stapiania się w całość” . Choć Nabokov wyższość przyznaje w ostateczności pisarzowi-czarodziejowi, trudno zaprzeczyć tezie Davida Herberta Lawrence’a, który przekonywał, że cała wielka literatura opowiada o moralności. Dobra opowieść jest skonstruowana w ten sposób, że – jak zauważa Wojciech Chudy – „bohaterowie i intryga, w którą są uwikłani, mają często walor uogólnienia, uniwersalizacji wielu istotnych zdarzeń, zjawisk i zasad; fikcyjny konkret służy uogólnieniu wartości, norm i stylów działania ludzkiego” . Czytając np. powieść, analizując jej intrygę, wchodząc niejako w życie bohaterów, dowiadujemy się czegoś bardzo ważnego o sobie, zauważa Paul Ricouer w O sobie samym jako innym. Wydaje się, że filozofowie moralni w swych próbach zrozumienia człowieka odeszli zbyt daleko od literatury, tymczasem – jak pisze Chudy – więcej o sprawach człowieka i społeczeństwa można dowiedzieć się z dramatów i powieści niż z uczonych rozpraw psychologów czy socjologów.

Zanim jednak postawi się pytanie, w jaki sposób literatura oddziałuje moralnie na czytelnika, warto zapytać, czy literatura w ogóle może spełniać rolę moralnej iluminacji? Henry James w powieści Portret damy zauważa: „pan Goodwood jest rozmowny, ale niczego nie mówi”. Tak również może być z literaturą. Literaturę można czytać ot, tak – dla przyjemności, dla samego smaku języka literackiego powieściopisarza, którego lubimy, nie oczekując po lekturze wielkich myśli. Jednak, jak twierdzi James w przedmowie do innej swej powieści Złota czara (The Golden Bowl), rola sztuki nie spełnia się we właściwy sposób, jeśli dzieła sztuki nie są pewnym wzorcem, przykładem oddziałującym aktywnie na odbiorcę.

Czy etyczna ocena sztuki jest zasadna? Czy sztukę – a chodzi mi głównie o sztukę literacką – możemy oceniać i opisywać w terminach etycznych? W historii tej problematyki mówi się zwykle o dwóch stanowiskach rozróżnianych ze względu na stosunek kategorii etycznych do estetycznych: o moralizmie i estetyzmie (autonomizmie). Moralizm jest poglądem utrzymującym, że estetyczna wartość sztuki powinna być określana przez moralną wartość, podczas gdy estetyzm obstaje przy tym, że włączenie kategorii moralnych do oceny sztuki jest niewłaściwe, sztuka powinna być bowiem oceniana wyłącznie na podstawie standardów estetycznych. Najbliższy stanowiskom moralistycznym wydaje się być etyczny krytycyzm, ponieważ uznaje zależność wartości estetycznych i etycznych, nie redukując ich jednak (jak zwykle czynią to moraliści) do siebie. Wewnątrz autonomizmu i moralizmu wyróżnić można odmiany radykalne i umiarkowane. Radykalny moralizm to pogląd, zgodnie z którym wartość estetyczna dzieła sztuki jest określana przez moralną wartość. Za przedstawiciela takiej formy moralizmu uważa się Lwa Tołstoja, który argumentował przeciwko definicjom sztuki zrównującym ją z pięknem i podkreślał moralne znaczenie sztuki w społeczeństwie jako istotne również dla estetycznej wartości sztuki. Radykalny typ moralizmu zaniedbuje fundamentalne aspekty estetycznych wartości – takie jak własności formalne dzieła sztuki. Autonomiści natomiast przyjmują, że wartości estetyczne są niezależne od moralnych i znajdują się na szczycie hierarchii wartości. Powołują się tu na hasło „sztuka dla sztuki”, podpierając się myślą Oscara Wilde’a, który powiedział, że „nie ma moralnych czy niemoralnych książek, książki mogą być tylko dobrze lub źle napisane” .

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się