fbpx
fot. Photoshot/REPORTER
z Bjørnarem Olsenem rozmawia Zuzanna Dziuban wrzesień 2015

Wszyscy jesteśmy archeologami

Pamięć przypisywano niemal wyłącznie ludziom. A rzeczy także pamiętają! Ich trwanie pozwala nam dostrzec przeszłość, odmienną od tej, którą piszemy dla siebie – przeszłość pełną porażek, bezużyteczną, która jednak nie przeminęła, ale ciągle nam towarzyszy.

Artykuł z numeru

Bliskość rzeczy

Bliskość rzeczy

Dlaczego rzeczy, materialny komponent rzeczywistości, były w kulturze Zachodu tak długo „zapomniane” i skąd nowe zainteresowanie nimi, zarówno na akademii, jak i poza jej obrębem?

Jeśli weźmie się pod uwagę praktyki badawcze, np. badania nad kulturą, to w XIX w. rzeczy były w niej zdecydowanie obecne. To dopiero przełom XIX i XX w. okazał się momentem, kiedy zniknęły one z pola zainteresowań naukowców. Przyczyn było kilka. Przykładowo, w antropologii jeszcze w XIX w. obce kultury badano na uniwersytetach zza biurka, przez pryzmat rzeczy przywiezionych do Europy przez eksploratorów i podróżników. Dopiero później antropolodzy tacy jak Radcliffe Brown czy Bronisław Malinowski zaczęli prowadzić badania terenowe, co umożliwiło bezpośredni kontakt z ludźmi. Doprowadziło to jednak do tego, że rzeczy zaczęły być postrzegane jako niepotrzebny pośrednik, niekonieczny już, żeby dotrzeć do ludzi. To rozmowa i bezpośredni kontakt umożliwiły dostęp do ich myśli czy wierzeń; można było także obserwować ich praktyki. Jest to, oczywiście, jeden z wielu powodów prowadzących do zapomnienia rzeczy.

Wielkie znaczenie miało też pojawienie się masowej kultury i masowej produkcji. Wśród intelektualistów, filozofów i socjologów rozwinął się wtedy lęk przed tego rodzaju zjawiskami i kierunkiem rozwoju rzeczywistości dyktowanym przez technologie, strach, że jest ona nieludzka, alienująca człowieka. Dawali temu wyraz filozofowie reprezentujący bardzo odmienne stanowiska. Można to wyczytać nawet u Karola Marksa, który operował całym repertuarem pojęć, takich jak urzeczowienie, reifikacja, rozum instrumentalny, pracujących na złą reputację rzeczy. W tym okresie stały się więc one do pewnego stopnia antytezą tego, co ludzkie. Stąd w XX w. badanie rzeczy postrzegane było jako w pewnym sensie reakcyjne – jako praktyka uprawiana przez badaczy w zakurzonych korytarzach, z dala od pulsującej rzeczywistości ludzi, którzy powinni być właściwym przedmiotem badania. Ta perspektywa wpłynęła także na dyscypliny, których przedmiotem zainteresowania były rzeczy, takie jak archeologia, etnologia. Popularne stało się usprawiedliwienie, że nawet one tak naprawdę nie badają samych rzeczy, ale sięgają poza nie i poprzez nie docierają do tego, co ludzkie.

Wielu badaczy zastanawiających się nad powodami zapomnienia rzeczy zwraca też uwagę, że na ontologicznym poziomie są nam one tak bliskie, tak trywialne, w tak bezpośredni sposób obecne, że ich nawet nie dostrzegamy – dlaczego mielibyśmy zastanawiać się nad naszymi butami, stołem, lodówką? Traktujemy je jako oczywiste i niewymagające refleksji ani problematyzacji.

Perspektywa ta uległa zmianie pod koniec XX w. Właśnie wtedy pojawiło się nowe zainteresowanie rzeczami. Można je dostrzec w kilku obszarach nauk społecznych i humanistycznych, a dobrym przykładem jest antropologia. W latach 80. i 90. badacze tacy jak Daniel Miller stworzyli studia nad kulturą materialną – międzydyscyplinarne badania nad rzeczami, dla których najważniejszym zagadnieniem była konsumpcja, a więc zjawisko postrzegane wcześniej raczej z pewnym obrzydzeniem. W nowej perspektywie jawiła się ona jednak jako coś więcej niż pasywne i czasem obsesyjne kupowanie rzeczy. Konsumpcja, nawet ta będąca udziałem zwykłych ludzi, stanowiła raczej element pracy nad kreowaniem siebie: to, jakie kupujemy ubrania, jak dekorujemy nasze mieszkania, ma duże znaczenie dla tego, jak kształtujemy samych siebie w alienujących nas środowiskach.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się