fbpx
Marta Duch-Dyngosz wrzesień 2015

Antysemityzm u źródeł polskości

W Obcym jako zagrożeniu Michlic śledzi historię bliskich związków antysemityzmu z polskim etnonacjonalizmem, który autorka odróżnia od nacjonalizmu obywatelskiego. 

Artykuł z numeru

Bliskość rzeczy

Bliskość rzeczy

Początek zjawiska sytuuje w latach 80. XIX w. To wówczas „wizerunek Żyda jako zagrożenia narodowego otwarcie wkroczył w obieg nowoczesnej polityki polskiej” (s. 89). Stało się tak głównie za sprawą Romana Dmowskiego, który treści antyżydowskie uczynił podstawowym składnikiem ideologii powstającego wówczas ugrupowania – znanego później jako Narodowa Demokracja – w szybkim tempie zyskującego poparcie społeczne we wszystkich zaborach. Endecja odwołała się do wartości i sposobów myślenia obecnych już w kulturze i dobrze znanych – do koncepcji Żyda jako obcego. Dmowski przeniósł zatem obrazowanie społeczności żydowskiej z płaszczyzny religijnej na polityczną, odpowiednio modyfikując wizerunek, zapewnił mu przetrwanie w nowych warunkach społeczno-kulturowych. Michlic stawia wyraźną tezę: „pojęcie Żyda jako zagrożenia narodowego stało się użytecznym narzędziem jednoczenia skonfliktowanych skądinąd warstw społecznych i pozwoliło na umocnienie świadomości narodowej u grup najsłabiej związanych z polskością” (s. 93).

U podstaw etnonacjonalistycznej wizji narodu legła zatem założycielska przemoc – przekonanie o krzywdach doznanych od Innych, o wspólnym wrogu i patriotycznym obowiązku podjęcia z nim walki w obronie własnej.

Autorka, biorąc pod uwagę różnego rodzaju źródła pisane, pokazuje, jak antyżydowska retoryka i symbolika trwa, gdy wszystko wokół się zmienia – system polityczny, granice, demografia. Prowadzi czytelników kolejno przez okres dwudziestolecia międzywojennego, II wojny światowej, komunizmu, czasów Solidarności aż po współczesne debaty wokół książek Jana Tomasza Grossa.

Najważniejszy pozostaje fragment o okupacji. Michlic przekonuje, że obraz wrogiej obcości utrwalony przed wojną i przywołany później, m.in. w prasie podziemnej, w dużym stopniu miał wpływ na postawy polskiego społeczeństwa wobec ofiar Zagłady – na obojętność, niską aprobatę społeczną dla ratujących, przemoc i zabójstwa w czasie wojny. Odwołując się do prasy, raportów, relacji i przemówień, pokazuje brak spójnego stanowiska rządu na uchodźstwie wobec sytuacji polskich Żydów – zarówno co do ich miejsca w przyszłym państwie, jak i wobec Zagłady. Badaczka wskazuje, jak rząd starannie filtrował informacje, które stawiały Polaków w złym świetle – najbardziej znanym przykładem pozostaje ocenzurowanie raportu Jana Karskiego.

Obraz Żyda jako wroga nie występował w prasie podziemnej żadnego innego okupowanego przez Niemców państwa. Język antysemityzmu przeniknął nawet do organizacji, które przyczyniły się do powstania Rady Pomocy Żydom „Żegota”, takich jak lewicowy Związek Syndykalistów Polskich bądź katolicki Front Odrodzenia Polski. Dobrą tego ilustracją pozostaje tekst Zofii Kossak-Szczuckiej Protest.

Antysemityzm Polaków wielu poddawało i wciąż poddaje racjonalizacjom: fenomen miał wynikać z ogromnej liczebności społeczności żydowskiej, jej przewagi ekonomicznej; był i jest wyolbrzymiany przez samych Żydów; służył jako forma samoobrony, np. przeciwko „antynarodowym siłom bolszewizmu i komunizmu” (jak niektórzy patrzą na zbrodnię w Jedwabnem). Co ważne, wciąż do tego typu uzasadnień odwołuje się wielu naukowców. „Postawy wobec Żydów i innych mniejszości były i są papierkiem lakmusowym stanu polskiej demokracji” – pisze Michlic. Trwałość wizerunku Żyda jako wroga musi zatem zastanawiać, tym bardziej w kontekście posługiwania się retoryką i symboliką obcości wobec mniejszości seksualnych, kobiet i imigrantów – nasilających się w ostatnim czasie w Polsce.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się