fbpx
z ks. Grzegorzem Strzelczykiem rozmawia Artur Madaliński lipiec-sierpień 2014

Możesz życie swe odmienić

Zasadnicza różnica między projektem Sloterdijka a chrześcijaństwem leży w tym miejscu, w którym chrześcijaństwo mówi: „możesz życie swe odmienić”. Możesz, ale nie musisz. To nie zmiana życia sprawia zbawienie, lecz zbawienie – radykalny dar – otwiera drogę do przemiany życia. Warunkiem tej możliwości jest fakt, że zostaliśmy dotknięci łaską.

Artykuł z numeru

Nazywaj rzeczy po imieniu

Nazywaj rzeczy po imieniu

Artur Madaliński: Niedawno ukazała się w Polsce książka Musisz życie swe odmienić Petera Sloterdijka, w której niemiecki filozof stawia tezę, że religia nie istnieje. Istnieją tylko błędnie za religię uznawane systemy ćwiczeń, które są niczym innym jak rozbudowanym systemem immunologicznym. Sloterdijk przekonuje do swojej tezy na ponad 600 stronach, sięgając po mnóstwo przykładów i zdradzając onieśmielającą erudycję. Czy po lekturze tej książki nie poczuł się Ksiądz jak dziecko, któremu zabrali w piaskownicy zabawki?

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Szczerze mówiąc, nie bardzo, bo mamy tu, jak sądzę, do czynienia głównie z pewną procedurą semantyczną, która sprowadza się do zmiany nazewnictwa. Jednak fakt, że możemy się bawić nazwami, że dość arbitralnie uznajemy, iż jakaś nazwa jest uprawniona albo też z jakiegoś powodu nie należy tej nazwy używać, nie spowoduje zniknięcia nazywanej rzeczywistości. Jeśli religią nazywamy „system ćwiczeń”, to zaprzestanie używania nazwy „religia” nie sprawi, że przestanie ona istnieć. Natomiast znacznie poważniejszą sprawą jest to, na ile możemy uznać fundamentalną tezę Sloterdijka, w myśl której religia jest częścią immunologii.

Dla Sloterdijka podstawowym wymiarem naszej egzystencji jest antropotechnika, czyli oderwane od jakiejkolwiek idei uprawianie ćwiczeń.

Z tym oderwaniem od idei to nie jest takie proste. Sloterdijk twierdzi, że zarówno idea Boga, jak i Nietzscheański wątek nadczłowieka są zbędne, ponieważ służyły wyłącznie do tego, by zabezpieczyć wertykalny kierunek wyznaczający sens antropotechniki – skierowanie człowieka „ku górze”, ku nieustannemu przekraczaniu siebie. Antropotechniki napędzane są tymi wertykalizacjami, a – moim zdaniem – najsilniejszą motywację wertykalizującą dają właśnie wielkie idee.

Jak Sloterdijk interpretuje pojęcie nadczłowieka i w ogóle filozofię Nietzschego, która w Musisz życie swe odmienić stanowi jeden z fundamentalnych punktów odniesienia?

Sloterdijk powiada, że Nietzscheański nadczłowiek musiał się pojawić, ponieważ Bóg był za słabą hipotezą, żeby mógł zagwarantować odpowiednią wertykalizację. Jednak warto zauważyć, że w chrześcijaństwie w centrum zbawienia – a tak naprawdę książka Sloterdijka mówi o zbawieniu, jest zlaicyzowaną soteriologią – nie są techniki, którymi możemy sobie je zapewnić. Zbawienie jest darem. Nie ma żadnej techniki, którą możemy zmusić Boga do tego, żeby nas zbawił. Radykalnie przypominał o tym Marcin Luter w zasadzie sola gratia, ale w tym akurat aspekcie przywoływał w istocie samego św. Pawła: „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 8, 9). Podstawą takiego myślenia było bardzo silne doświadczenie wczesnych chrześcijan, że w żaden sposób nie zasłużyli na Boże przebaczenie grzechów. Za tym wątkiem idzie Sobór Trydencki, kiedy w dekrecie o usprawiedliwieniu stwierdza: „mówimy, że [człowiek] jest usprawiedliwiony »darmowo«, bo nic, co poprzedza usprawiedliwienie, wiara lub uczynki, nie zasługuje na łaskę usprawiedliwienia; jeśli jest łaską, to nie z uczynków, w przeciwnym razie (jak mówi Apostoł) łaska nie byłaby już łaską”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się