fbpx
Łukasz Tischner listopad 2009

Zaufać Desdemonie

Taylor wskazuje, że nie bez znaczenia dla ostatecznego zerwania tej odnogi humanizmu z religią była złość na chrześcijaństwo. Brała się z niechęci ludzi oświecenia do karno-prawnej doktryny grzechu pierworodnego i z racjonalistycznej niewiary w świat cudów (odczarowanie), ale Taylor dowodzi, że to zbyt słabe uzasadnienie, zważywszy na siłę niechęci.

Artykuł z numeru

Czy chrześcijanie przegrywają walkę z czasem?

Is that all there is, is that all there is

If that’s all there is my friends, then let’s keep dancing

Let’s break out the booze and have a ball

If that’s all there is.

Peggy Lee, Is That All There Is?

 

Co jakiś czas ktoś dzieli się rewelacjami o „śmierci Boga”, „epoce postmetafizycznej”, o tym, że Bóg jest „zapchajdziurą” w nieciągłym obrazie wszechświata, a równolegle płyną jeremiady obrońców wiary, którzy oskarżają współczesną kulturę Zachodu o bezbożność i marzą o powrocie do czasu katedr. Czy jesteśmy skazani na wybór między obrazami świata tych dwóch obozów? Czy rozumiemy, co wydarzyło się w kulturze Zachodu w ciągu ostatnich 500 lat? Czy wiemy, dlaczego ateizm stał się równoprawnym, a w niektórych społeczeństwach lub środowiskach nawet wyróżnionym stanowiskiem światopoglądowym? Czy sekularyzacja jest równoznaczna z tryumfem ateizmu? Charles Taylor (Nagroda Templetona w roku 2007), którego fundamentalne dzieło A Secular Age od dwóch lat toruje sobie drogę do rozgorączkowanych głów wojujących ateistów i teistów, pokazuje, że odpowiedź po czterykroć brzmi „nie” i z oszałamiającym rozmachem przedstawia własną Wielką Narrację Reformy (Reform Master Narrative). To w moim przekonaniu najwybitniejsze dzieło humanistyki światowej ostatnich kilku dekad. Jakże by się chciało, żeby zapoznali się z nim religijni i ateistyczni gladiatorzy. Zapewne jednak tego nie zrobią, bo naraziłoby to na szwank ich conatus.

Można powiedzieć, że do napisania tej monografii kanadyjski filozof przygotowywał się całe życie, bo korzysta ona obficie z jego wcześniejszych studiów. Znajdziemy w niej zapożyczenia ze Źródeł podmiotowości, Etyki autentyczności, a zwłaszcza z trzech prac, w których doskonalił narzędzia do opisu procesu sekularyzacji – Katolicka nowoczesność?, Oblicza religii dzisiaj i Modern Social Imaginaries. W rezultacie A Secular Age jest w części rekapitulacją tez już przez niego wygłaszanych, ponadto na tych ośmiuset stronach (zapisanych maczkiem!) zdarzają się powtórzenia. Czynienie z tego zarzutu byłoby jednak małodusznością, bo skłonność do powtórzeń jest ceną za wszechstronność i nadzwyczajną rzetelność opisu. W heglowskiej nieco wizji Taylora procesy i nurty współprzenikają się i kumulują, więc dodając kolejne elementy do skomplikowanego obrazy nowoczesności, Taylor musi przypomnieć o tym, o czym już napomknął, by wskazać na niejednoznaczność możliwego rezultatu sprzecznych napięć.

W moim tekście odważę się zarysować główne zręby wizji Taylora. Z góry przepraszam za konieczne uproszczenia i arbitralność w wyborze wątków. Najpierw jednak jeszcze krótka uwaga metodologiczna. A Secular Age jest studium z historii idei, ale Taylor nie ufa abstrakcyjnym schematom intelektualnym, więc zajmuje się tym, co nazywa przemianami w „społecznym imaginarium”. Społeczne imaginarium różni się od teorii społecznej pod trzema względami. Po pierwsze, uwzględnia wyobrażenia zwykłych ludzi, które często nie są ujęte w kategoriach teoretycznych, lecz wyrażają się także w obrazach, legendach, podaniach. Po wtóre, teoria jest najczęściej zawłaszczona przez elitarną mniejszość, podczas gdy jego interesują społeczne wyobrażenia żywione przez duże grupy ludzi. Po trzecie wreszcie, społeczne wyobrażenie jest tym zwykłym rozumieniem, które umożliwia codzienną praktykę i szeroko akceptowane poczucie prawomocności (por. s. 171–176). W tej perspektywie na plan pierwszy wydobywa się to, co często umyka socjologom i historykom idei – a mianowicie rozpoznanie i wybór jakiegoś dobra.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się