fbpx
Rafał Zawisza lipiec-sierpień 2016

Przeprawa z religią

Nie dziwi mnie, że obecny biskup rzymski Franciszek wzbudza tyle entuzjazmu, nie tylko wśród katolików i nie tylko wśród wierzących. Obawiam się jednak, że jego działalność spełznie na niczym, szczególnie w krajach takich jak Polska, gdzie jego przekaz może zostać mylnie odebrany.

Artykuł z numeru

Czy religia ma przyszłość?

Czy religia ma przyszłość?

O ile potrafię czytać znaki na niebie idei, to współcześnie wiele wskazuje na istnienie konsensusu wokół przekonania, że wiara w przyszłość nie jest tym, czego najbardziej nam potrzeba. Przyszłość przyjdzie tak czy owak, także bez naszej wiary w nią. Ponadto jako wyobrażony horyzont została ona niemal całkowicie zawłaszczona przez czasowość kapitalizmu z jego fałszywą wizją nieograniczonego rozwoju.

Parodią właściwego judeochrześcijaństwu oczekiwania, związanego poniekąd z linearną wizją dziejów, stała się forma życia od narodzin przebiegająca w cieniu długu, co powoduje życie na zwłokę, odkładanie szczęścia na później.

Natomiast nasza jedyna przyszłość wydarza się już zaraz, za moment, dlatego wolałbym okopać się na pozycjach codzienności, odpowiadając na pytanie o przyszłość religii.

Co z tych pozycji widać dookoła? Na Południu tzw. Państwo Islamskie jako jeden z najbardziej skrajnych przejawów uzurpacji władzy absolutnej (boskiej). Na Wschodzie prawosławie rosyjskie posłuszne wobec autorytaryzmu. W Polsce sojusz katolicyzmu z władzą i ich wzajemne umizgi. Kiedy na świecie trwa proces oczyszczania Kościołów z grzechu pedofilii, u nas hierarchowie deklarują, że nie zamierzają wypłacać odszkodowań niewinnym ofiarom. Kiedy w Niemczech biskupi katoliccy zabraniają swoim wiernym popierania ugrupowań faszystowskich, kler katolicki w Polsce otwiera przed nimi kościoły, a nawet katedry, bezczeszcząc religię i sprzeciwiając się Ewangelii.

Trudno w tych okolicznościach spodziewać się czegoś dobrego po religii, nawet gdyby się bardzo chciało. I nie dziwi mnie, że obecny biskup rzymski Franciszek wzbudza tyle entuzjazmu, nie tylko wśród katolików i nie tylko wśród wierzących. Obawiam się jednak, że jego działalność spełznie na niczym, szczególnie w krajach takich jak Polska, gdzie jego przekaz może zostać mylnie odebrany. Franciszek nie dlatego wykonuje niezwykłe gesty, by go podziwiano, ale ponieważ spodziewa się masowego odzewu ze strony wiernych, potwierdzenia słuszności odnowy instytucji ze strony ludu. Wyrzeka się władzy absolutnej, unika odgórnie wprowadzanej rewolucji, żeby zaktywizować zmuszane dotąd do milczenia masy, kierując do nich rodzaj zapytania. Dlatego kluczowe jest, czy świeccy katolicy będą nadal czekać na rozkazy z góry, czy raczej wezmą odpowiedzialność za swoją wspólnotę sprowokowani przez wezwanie Franciszka do działania.

Od czasu II Soboru Watykańskiego Kościół katolicki już sporo nauczył się od świata i można mieć nadzieję na dalsze zmiany, ale tylko pod warunkiem rozwoju wewnątrzkościelnych ruchów odnowy. Inaczej nie zostanie przełamana np. konserwatywna wersja teologii stworzenia, która wyklucza osoby LGBTQIA, co pozostaje w sprzeczności z eschatologiczną wiarą wielu chrześcijan, i nie tylko ich, w ostateczną nieistotność podziałów płciowych. Kościół katolicki, tak jak inne religie, ma jednak także sporo do powiedzenia światu i szkoda byłoby marnować ten potencjał, obstając przy nieistotnych kwestiach obyczajowych w momencie, kiedy ochrony domaga się całe życie mnogo i różnorodnie rozsiane na planecie, a nie tylko to nienarodzone.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się