fbpx
rys. Magdalena Wolna/fot. M. Secchi/Getty
Richard Sennett styczeń 2018

Bauman to myśliciel świecki

Zygmunt zaczął dużo pisać, dopiero gdy przestał uczyć na uniwersytecie. Poznałem go w Nowym Jorku, a po mojej przeprowadzce do Wielkiej Brytanii spotykałem go od czasu do czasu w Londynie. Pełen życia, nawet mając ponad 80 lat, cały czas podróżował. To było bardzo inspirujące.

Artykuł z numeru

Lekcje Baumana

Lekcje Baumana

Nie zachowywał się jak starszy pan – był stale bardzo zajęty i pozostawał na bieżąco z aktualnymi sprawami.

Niewiele wiem o jego życiu w Polsce. Patrzyłem na niego jak na emigranta – jednego z tych intelektualistów, którzy zmuszeni do opuszczenia ojczyzny, znaleźli schronienie w Wielkiej Brytanii. Gdy tu przyjechał, miał na koncie niewiele tekstów w języku angielskim i nie został przyjęty tak ciepło, jak powinien. Zygmunt nie był zaciekłym antymarksistą, więc nie pasował do rozpowszechnionego modelu intelektualisty z bloku wschodniego, który po przyjeździe na Zachód staje się radykalnym przeciwnikiem komunizmu. Poznałem go dzięki Anthony’emu Giddensowi. Zygmunt był z nim mocno związany. Giddens zresztą także nie podzielał tych antykomunistycznych nastrojów lat 70. i 80. XX w. Myślę, że Bauman był zatem wdzięczny Wielkiej Brytanii za to, że go przyjęła, ale jednocześnie, aż do swojej emerytury, czuł się w niej odosobniony. Dopiero w latach 90., gdy stał się sławny, również Brytyjczycy go zaakceptowali.

Bauman pisał o „płynnej nowoczesności” w kontekście ogólnej analizy kultury. Byłem zainteresowany tym samym tematem, ale koncentrowałem się bardziej na tym, jak w neoliberalnym społeczeństwie zmienia się świat pracy. „Płynna nowoczesność” to idea, którą można wywieść od Karola Marksa i jego słynnego zdania z Manifestu komunistycznego: „Wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu”. Bauman nadał jednak tej myśli inny, krytyczny wydźwięk. Dla obu z nas kategoria płynności odpowiadała dzisiejszemu sposobowi przeżywania czasu – w późnym kapitalizmie czas nie ma swojej wagi, odpowiedniej siły ciężkości, istnieje jakby w zawieszeniu. Da się to łatwo zrozumieć na przykładzie Internetu – każdą stronę można przeglądać bądź kilka sekund, bądź wiele minut. Nic nie zobowiązuje nas do poświęcenia jej określonej ilości czasu. Dla Baumana – i dla mnie – „płynność” okazała się użytecznym pojęciem do opisania tego, co dzieje się z nowoczesną kulturą. Toczyliśmy owocne dyskusje o relacji między powierzchownością osobistych relacji a nietrwałością doświadczeń związanych z pracą i życiem zawodowym. „Płynność” to także termin dotyczący władzy, ponieważ czas w swoim trwaniu jest formą oporu. Typowe dla kultury konsumpcyjnej nastawienie na natychmiastowy efekt sprawia, że czas nie stawia już oporu, a to czyni nasze życie bardziej banalnym.

Myślę, że Zygmunt był tak popularny, ponieważ dobrze uchwycił klimat ponowoczesnego społeczeństwa i trafnie nazywał troski, które ludzie z nim łączą. Szukał też jakiejś odpowiedzi na te zjawiska, wskazując na znaczenie etycznego działania i osobistej odpowiedzialności. W pewnym stopniu przyczyną jego popularności był także jego felietonowy styl – w późniejszym okresie był on bardziej eseistą niż socjologiem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się