fbpx
Lech M. Nijakowski Listopad 2014

Polak – katolicki poganin

W młodym pokoleniu procesy sekularyzacji i indywidualizacji są szczególnie nasilone. Zarazem jednak młodzież nie stworzyła w swej masie nowej narracji narodowej, nadal sięga do toposów tworzących dyskurs o polskim narodzie katolickim. Tak jak istnieje w Polsce antysemityzm bez Żydów, tak istnieją Polacy-katolicy bez „prawdziwych katolików”.

Artykuł z numeru

Polak katolik - tożsamość do wzięcia

Polak katolik - tożsamość do wzięcia

Z pozoru odpowiedź na pytanie o aktualność figury Polaka-katolika jest bardzo prosta. Ogromna większość Polaków deklaruje się jako katolicy i stosunkowo wysoko ocenia swoją religijność. Zdecydowana większość ankietowanych (77% w 2006 r.) określa jej rolę w swoim życiu jako ważną (Znaczenie religii w życiu Polaków, CBOS 2006). Można by z tego wnioskować, że katolicyzm ma się w Polsce dobrze. Co więcej, że jest nierozerwalnie powiązany z polskością. Jeśli jednak wyjdziemy poza deklaracje i sprawdzimy praktykę codziennego życia, wyłania się zupełnie odmienny obraz. Doktryna Kościoła katolickiego jest słabo znana, relatywizowana lub wręcz pomijana w codziennych wyborach. Wskazuje na to choćby udział w obrzędach katolickich rejestrowany przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego lub – nieliczne – antropologiczne badania katolickich rodzin. Czy zatem Polak-katolik w praktyce się zsekularyzował, choć oficjalnie przywiązany jest do katolickiej identyfikacji? Sprawa nie jest taka prosta. Poza deklaracjami i codzienną praktyką trzeba się jeszcze przyjrzeć uniwersum symbolicznemu, które stanowi bazę zbiorowych tożsamości. Polska z jednej strony jest przykładem kraju, w którym ujawniają się powszechne w Europie postawy (jak pokazują European Values Study, pozytywny związek religijności z nacjonalizmem występuje w wielu krajach europejskich), z drugiej – na skutek szczególnej trajektorii historycznej – stanowi pewną osobliwość. W tym krótkim eseju przyjrzę się, czy małżeństwo katolicyzmu i polskości jest nadal zgodne, czy też weszło w okres przedrozwodowej separacji, której już nie sposób ukryć przed znajomymi.

Czym jest naród?

Zacznijmy od kilku słów na temat współczesnego rozumienia narodów w naukach społecznych. Choć istnieje wiele teorii, to współcześnie naukowcy zgadzają się, że narody są formą organizacji społecznej, która narodziła się relatywnie późno. Zwykle za cezurę podaje się Wielką Rewolucję Francuską. To ona przełamała stanowe granice i zmobilizowała szerokie masy do walki, sprawiając, że obywatele zaczęli postrzegać siebie jako Francuzów. Naród nie tylko jest odpowiedzią na nowe potrzeby społeczne (potrzebą zakorzenienia mas wyrwanych z parafii, do których kiedyś ograniczał się ich żywot), ale wymaga również pewnego stopnia rozwoju społecznego, w tym narzędzi masowej komunikacji.

Benedict Anderson definiuje naród jako „wyobrażoną wspólnotę polityczną”. Nie jest to organiczna wspólnota, będąca „wielką rodziną”, ale pewne rozpowszechnione wyobrażenie, które opiera się na różnych mitach. Istnienie narodów wymaga nieustannej reprodukcji poprzez szkoły, media, kulturę popularną, instytucje polityczne. Im bliżej współczesności, tym większe znaczenie dyskursu publicznego. Poprzez wiele przekazów, w tym z pozoru bardzo banalnych, utrzymuje się przekonanie ludzi, że są członkami wspólnoty obiektywnie istniejącej, mającej bardzo długą historię, a wręcz wspólnych przodków. Krytyczne badania już dawno pokazały, że potoczne wyobrażenia, przekształcające w świadomości ludzi zbiorowość w naród, mają nikłe poparcie w faktach historycznych. Zwłaszcza analiza „odwiecznych obyczajów” ukazuje, że są to często „tradycje wynalezione” – stworzone przez intelektualistów starających się dowieść pradawności własnych narodów.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się