fbpx
Joanna Bocheńska Listopad 2014

W poszukiwaniu nowego miraze

Choć to jezydzi są dziś ponownie ofiarami fundamentalnego islamu i szariatu (który już niegdyś kategorycznie odrzucili), to przekaz zawarty w ich religii może stać się ratunkiem zarówno dla fanatycznie walczących ze złem muzułmanów, jak i dla konsekwentnie stawiającego im czoła „cywilizowanego świata”.

Artykuł z numeru

Polak katolik - tożsamość do wzięcia

Polak katolik - tożsamość do wzięcia

Na początu sierpnia bojówki Państwa Islamskiego (zwanego popularnie ISIS, co oznacza Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie) zaatakowały dystrykt Szingal (Sindżar) leżący w granicach prowincji Niniwa w północnym Iraku, powodując exodus tysięcy Kurdów – jezydów i asyryjskich chrześcijan. Jeszcze wcześniej, w czerwcu br., ISIS zdołało zająć stolicę tej prowincji – Mosul, obalając tamtejsze wieloetniczne i wieloreligijne władze. Trwający konflikt zbrojny – którego przyczyn szukać należy nie tylko w napływie do Syrii i Iraku terrorystycznej międzynarodówki spod znaku fundamentalnego sunnickiego islamu, ale przede wszystkim w głębokim kryzysie władzy i idei istnienia obu wspomnianych wyżej organizmów państwowych – przypomniał o całej gamie nierozwikłanych od dawna problemów.

Widmo Sykesa i Picota

Pamiętać należy, że Syria i Irak to państwa wymyślone i wykreślone na mapie przez zachodnie mocarstwa – Anglię i Francję. W 1916 r. dwaj dystyngowani politycy Mark Sykes i Francois-George Picot zawarli tajny układ, na mocy którego oba państwa, widząc rychły upadek imperium osmańskiego, podzieliły się strefami wpływów na Bliskim Wschodzie. Francja otrzymała dzisiejszą Syrię, Wielka Brytania objęła z kolei pieczę nad Irakiem. Dwa powstałe w ten sposób kraje były początkowo monarchiami, ale w latach 30. (Syria) i 50. (Irak) zostały przekształcone w republiki, w których z czasem, jako antidotum na zachodnią dominację, zaczął dominować arabski nacjonalizm. Wkrótce zresztą Anglia i Francja zrzekły się swoich mandatów, a Syria i Irak zdane zostały na niełatwą samodzielność. Podział dokonany przez Sykesa i Picota stał się jednak ciężarem dla zyskujących w XX w. narodową samoświadomość obywateli tych państw. Czy można bowiem spokojnie pogodzić się ze sztucznie skrojoną tożsamością, która mimo wielu przymiarek nie chce ułożyć się jak garnitur angielskiego dżentelmena?

Symboliczne przekraczanie szlabanu na iracko-syryjskim pograniczu przez siły ISIS, uwiecznione w filmie The Islamic State1, to tylko jedna z możliwych form rozprawiania się z niechcianą schedą po byłych kolonizatorach. Inną, znacznie bardziej wyważoną jej postać spotkać można np. w powieści Tirsa bê diran („Strach bez zębów”) autorstwa pochodzącego z Syrii kurdyjskiego pisarza Helima Yûsifa. Jej główny bohater ciągle i z nieustającym przerażeniem natrafia na wyrastające jak spod ziemi widmo Marka Sykesa, pojawiające się w wielu kluczowych momentach jego życia. W przeciwieństwie do radykalnego działania islamskich fundamentalistów bohater książki Yûsifa próbuje z prześladującą go zjawą rozmawiać. Różnica jest znacząca. Pewne jest jednak, że ani projekt Państwa Islamskiego, ani wyłaniający się ze zgliszczy Iraku i Syrii Kurdystan nie stanowią recepty na szczęście dla wszystkich mieszkańców obu tych krajów. Niemniej w przeciwieństwie do czarno-białej, opartej na szariacie, radykalnej koncepcji Państwa Islamskiego kurdyjska idea szczęśliwego państwa zawiera w sobie barwny synkretyzm oraz doświadczenie cierpliwego przekraczania cierpienia i niepopadania we frustrację.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się