fbpx
Fryderyk Hunia Październik 2014

Grzech wyobcowania z „sakramentu chwili”

Dzisiejsza, nastawiona jedynie na przyszłość, forma cywilizacji zamiast sprzyjać pogłębieniu bycia w teraźniejszości, pociesza człowieka konsumpcyjnym rajem przyszłości, zapominając, że Bóg w raju przechadzał się tylko w Teraz.

Artykuł z numeru

Jak wiara zmienia Biblię?

Jak wiara zmienia Biblię?

Teraźniejszość jest najważniejszym czynnikiem

rzeczywistości, bowiem tylko teraźniejszości

przysługuje pełny ontologiczny ciężar

Raimon Panikkar

.

Gdy jesteśmy całkowicie oddani obecnej chwili, to nie

istnieje myślenie i czas.

Jesteśmy w Królestwie Bożym

Kenneth S. Leong

To paradoks, że choć czas, w którym żyjemy, nazywamy teraźniejszością, rzadko udaje się nam doświadczać go w aktualnym wymiarze – w jego „teraz”. Dla współczesnego człowieka uprzywilejowaną kategorią czasu jest bowiem przyszłość.

W medytacji napisanej po odbyciu pielgrzymki na świętą górę Tybetu Kailash Raimon Panikkar konstatuje: „W naszej współczesnej epoce cała ludzka egzystencja płynie w korycie historii. Niemal wszystkie ludzkie działania zorientowane są na cel, nasze życie nastawione na eschatologię. Zdajemy się żyć dla przyszłości, pracować dla przyszłości i działać dla jakiegoś osiągalnego w czasie celu”1. Nic dziwnego, że ta racjonalistyczno-woluntarystyczna epoka, nastawiona na podbój przyszłości, a nie na pogłębienie teraźniejszości, coraz skuteczniej wyobcowuje nas z teraźniejszego doświadczenia bytu. W innym miejscu ten sam autor pisze: „Kredyt, wzrost, wykształcenie dzieci, oszczędności, ubezpieczenie, biznes – wszystko to jest nastawione na później, zorientowane na możliwości mogące się pojawić w niepewnej przyszłości”2.

Można by więc śmiało za Emilem Cioranem nazwać współczesnego Homo sapiens „człowiekiem bez teraźniejszości”. W książce Ćwiartowanie ten rumuński myśliciel tak diagnozuje jego kondycję: „Niezdolny, aby żyć w chwili, lecz jedynie w przyszłości albo w przeszłości, w niepokoju i żalu! W tej sytuacji teologowie są kategoryczni: to właśnie jest warunkiem, a nawet definicją grzesznika. Człowiek bez teraźniejszości”3.

Sedno tak zdefiniowanej grzeszności polegałoby na braku skupienia na obecnej chwili, która jest – zapożyczając słowa od XVII-wiecznego mistyka Jeana-Pierre’a de Caussade’a – „manifestacją istnienia Boga i nadejścia jego Królestwa”, na niedostrzeganiu – jak kontynuuje – że właśnie w tej chwili wytryskuje „tuż obok nas źródło wody żywej”4.

Jako że chwila teraźniejsza stanowi osobliwy punkt, w którym biegnący czas styka się z wiecznością, nieprzypadkowo Stary Diabeł ze znanej książki Claude S. Lewisa namawiał młodego adepta sfery infernalnej, by odciągał ludzi jak najdalej od tego – czasowiecznego – punktu5.

Nie sposób nie przywołać w tym kontekście słów Jana Twardowskiego, który tak pisał o wieczności: „wciąż wieczność była z nami / a nam się zdawało (…) / że czas zmarnowany stale i za krótki”6. Wieczność wciąż jest z nami, ginie jednakże bezpowrotnie wraz z każdą – nierozświetloną dostatecznie przez naszą czujność – chwilą Teraz.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się