fbpx
Michał Sobelman grudzień 2010

Francuski intelektualista o polsko-żydowskich fascynacjach

W czerwcu 1995 roku miałem okazję uczestniczyć w dwudniowym kolokwium na temat relacji polsko-żydowskich. Konferencja zatytułowana „Pamięć polska – pamięć żydowska” odbyła się w niedawno otwartym Centrum Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu i niewątpliwie należała do najciekawszych spotkań tego rodzaju. Nie byłoby w tym zresztą nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że sympozjum to zostało zorganizowane przez Instytut Francuski w Krakowie. Kilka miesięcy wcześniej, bezpośrednio po uroczystościach z okazji 50. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, to właśnie francuskie media oskarżały Polskę o antysemityzm.

Artykuł z numeru

Świętowanie. Rytuał czy rutyna?

Pomyślałem wtedy: cóż mogą wiedzieć Francuzi na temat stosunków polsko-żydowskich? Dlaczego zajmują się polskim antysemityzmem zamiast szukać winy u siebie? Może pragną odwrócić uwagę opinii publicznej od własnego zachowania w czasie II wojny światowej, a także od tego, że antysemickie ekscesy we współczesnej Francji są częstsze, brutalniejsze i bardziej przerażające niż gdziekolwiek indziej w Europie? Takie pytania zadawałem sobie przed piętnastu laty.

Krakowska konferencja okazała się jednak fascynującym przeżyciem, a francuscy intelektualiści, tacy jak Simone Veil, Élisabeth de Fontenay, Dina Pinto, Bernard Lecomte czy wreszcie Alain Finkielkraut walnie przyczynili się do rozpoczęcia polsko-żydowskiej debaty, która swe apogeum osiągnęła po uroczystościach w Jedwabnem, latem 2001 roku.

Dziś, kiedy czytam polski przekład książki Jean-Yves Potela pt. Koniec niewinności, doświadczam czegoś w rodzaju déjà vu. Książka Potela jest bowiem w pewnym sensie podsumowaniem tej toczącej się od wielu lat dyskusji. Jej tytuł nawiązuje do sformułowanej przez profesor Joannę Tokarską-Bakir krytyki polskiej „obsesji niewinności”. Chodzi tu, rzecz jasna, o pewne opinie wygłaszane w głośnej debacie jedwabieńskiej, a także o kwestię uznania, że „Polacy nie są wyłącznie ofiarami drugiej wojny światowej i że niektórzy z nich – choć niewątpliwie mniejszość – przyczynili się do zbrodni, a wielu zgrzeszyło obojętnością na los Żydów” (s. 324). Lekarstwem na tę bolesną ranę polsko-żydowskich stosunków zdaje się być – zaskakująco – książka Francuza. „Nie będąc ani Żydem, ani Polakiem – wyznaje Jean-Yves Potel – nie mam osobistego stosunku do toczących się tutaj sporów”. I rzeczywiście, jego praca nie opisuje sporów i kontrowersji dotyczących spraw żydowskich w Polsce. Nie traktuje również o dziejach polskiego antysemityzmu lub jego przyczyn. Zagłada polskich Żydów oraz miejscowa trauma i milczenie związane z zachowaniem się Polaków wobec ich żydowskich sąsiadów w czasie wojny i później, jest w oczach autora sprawą o wiele ważniejszą. Wreszcie zagadnienie bodaj najbardziej go frapujące to próba zrozumienia polskiej fascynacji kulturą żydowską, a może nawet i obsesji. „W czasie, w którym pamięć często bywa nadużywana, wydał mi się istotny powrót do sytuacji podstawowych, zrozumienie, jak konkretne kobiety i konkretni mężczyźni, w różnym wieku i o najróżniejszych przekonaniach, podejmują próbę upamiętniania. Jaka jest ich motywacja i w jaki sposób swe zadania realizują” (s. 12).

Francuski intelektualista łączy to zainteresowanie i otwartość z przemianami politycznymi w Polsce i wolnością słowa. Opinia ta, zresztą dość powszechna, nie zawsze wydaje mi się słuszna. Dziś chyba już tylko pięćdziesięciolatkowie i starsi pamiętają szarość i beznadzieję okresu tzw. „małej stabilizacji”, kiedy wciąż, częściowo w ukryciu, istniała nieliczna mniejszość żydowska. Okrutna dekonspiracja nastąpiła w marcu 1968 roku i to wtedy właśnie, po oszalałej i urojonej walce z syjonizmem, niemal tysiącletnia historia polskich Żydów dobiegła końca. Żydzi zostali wygnani, znikli z krajobrazu, a Polska stała się krajem monotonnym, homogenicznym i monoetnicznym.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się