fbpx
Gosia Herba czerwiec 2017

Totalnie nie dziewczyńskość

Dziewczyński komiks to ukryta siła polskiej powieści graficznej. Może trzeba jeszcze tylko popracować nad samym określeniem – bo „dziewczyński” wprowadza niepotrzebny podział i odbiera powagę często ważkim dziełom. Mówimy o komiksach tworzonych przez kobiety i trzeba je jakoś nazwać, ale od „komiksu dziewczyńskiego” blisko już do „literatury kobiecej”, do której zaliczają się zarówno harlequiny, jak i przesłonięte nimi dzieła noblistek.

Artykuł z numeru

Biografie rzeczy żydowskich

Biografie rzeczy żydowskich

Marzę o sytuacji, w której płeć autora / autorki nie będzie miała zna­czenia. Niestety, chociażby zeszło­roczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angoulême pokazała, że do tego jeszcze długa droga. Wśród 30 nominowanych do Grand Prix nie pojawiła się żadna kobieta. Całe szczęście znaleźli się trzeźwo myślący komiksiarze, m.in. Daniel Clowes, Chris Ware, Charles Burns, Riad Sattouf, Joann Sfar, a nawet mistrz komiksu erotycznego Milo Manara, którzy oprotestowali decyzję jury. W tym roku organizatorzy obie­cują poprawę. Podczas burzliwej dys­kusji jeden z członków kapituły ripo­stował, że przecież nie zmieni się historii komiksu, tak jak nie zmieni się faktu, że większość dzieł sztuki wystawianych w Luwrze wyszło spod męskiej ręki. Takie podejście, nie­stety, wciąż pokutuje, blokując drogę rozwoju i kariery wielu wybitnym autorkom.

W polskim komiksie rzeczywi­ście jest więcej mężczyzn. Na grupach komiksowych i facebookowych forach wciąż nietrudno o seksizm; przewa­żają miłośnicy komiksów superboha­terskich (choć ciągle powiększa się grupa czytelników zainteresowanych powieścią graficzną), którzy z entu­zjazmem komentują walory wypiętej pupy Spider Woman. Ale coraz więcej tam nas, dziewczyn, nie tylko czytel­niczek, ale i autorek, które wydają swoje komiksy i aktywnie uczestniczą w ruchu zinowym.

Wydawnictwem sprzyjającym feministycznemu rodzimemu (ale nie tylko) komiksowi jest Centrala. Zdaje się, że redaktor naczelny Michał Słomka nie ma obaw przed publikowa­niem pozycji niszowych i odważnych. W ofertach innych polskich wydaw­nictw nie znajdziemy tak wielu kobie­cych nazwisk i tak wielu feministycz­nych pozycji. (W tym miejscu jednak gorąco polecam Tuff Ladies!)

Wydaje mi się, także jako autorce, że w naszym komiksie brakuje śmia­łości i swobody wyznań, kreacji bezkompromisowych, wydzierających się z obszarów poddanych tabuizacji.

Tym bardziej cieszą takie komiksy jak Totalnie nie nostalgia. Zobaczymy, co przyniesie Istota – najnowszy pro­jekt Aleksandry Hirszfeld i Agaty Endo Nowickiej, które do współpracy zapro­siły kilka wybitnych artystek, m.in. Adę Buchholz i Agatę Bogacką. Ma to być erotyczna powieść graficzna; manifest, afirmujący kobiecą seksualność, wol­ność pragnień, odwagę w ich wyrażaniu.

Mówiąc o tabu, nie mam na myśli mrocznych zakamarków duszy, raczej nasze zwykłe życie, które obfi­tuje w drobiazgi – fantazje, do któ­rych nie potrafimy się przyznać, czy wspomnienia z dzieciństwa, których się wstydzimy tylko dlatego, że dorośli napiętnowali je jako złe, niewłaściwe, wstydliwe. To wspaniale, że Wanda Hagedorn poświęca kilka stron swo­jego komiksu Totalnie nie nostalgia rodzącej się dziewczęcej seksual­ności, płciowej ciekawości. Te sceny są obezwładniająco szczere. A to właś-nie szczerość wydaje mi się jednym z filarów dobrego, interesującego dzieła. Chciałabym, byśmy przestały się bać bycia ocenianymi.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się